Akira wyglądał na dosyć zdenerwowanego. Ja obrzuciłem jego przeciwników pogardliwym spojrzeniem. Wyglądali na silnych, nie chciałbym osobiście zmierzyć się z nimi w walce. Na szczęście nie muszę. Swoją drogą, wraz z towarzyszącym mi chłopakiem, było ich dwudziestu.
Chyba Akira był ostatnią osobą, która miała się tutaj pojawić. Oprócz Iruki, dostrzegłem panią Hokage. Tsunade wymieniła ze mną spojrzenia. Dobrze, że tutaj jest. Niech widzi, że wykonuję swoją misję.
Szkoleniem nadzorował Danzō. Kiedy dotarliśmy na miejsce zbiórki, rozpoczął przemowę. Nie słuchałem zbyt dokładnie. Obchodziła mnie jedynie sytuacja Akiry. Mimo wszystko, chciałem, żeby został przyjęty. Zasługuje na to.
- Poproszę was teraz o wylosowanie numerka - powiedział starzec, trzymając w rękach pudełko. - Przypinkę zawieście w widocznym miejscu.
Każdy kolejno wsadził rękę do skrzynki i wyciągnął biały, okrągły przedmiot. Obserwowałem głównie Akirę. Na przypince, którą przypiął do ubrania, widniał numerek "siedem".
- Teraz, skoro każdy ma zawieszony numerek - kontynuował mężczyzna. - Niech wylosuje kolejny. Tym razem niech pozostanie on tajemnicą.
Kiedy kolejne losowanie odbyło się, Iruka zaczął spisywać wyniki na kartce. Akira z niepokojem spoglądał na kartę z liczbą. Powoli domyślałem się, na czym będzie polegać ich zadanie.
- Zaraz zostaniecie wprowadzeni do lasu - tu ręką wskazał zarośla za nim - tam waszym zadaniem będzie zdobycie przypinki osoby, której numerek wylosowaliście.
Kandydaci spojrzeli po sobie, szukając swojego przeciwnika. Akira obdarzył szybkim spojrzeniem mężczyznę stojącego obok niego. Użyłem Byakugana, by przekonać się, czy to z nim będzie walczyć. Nie myliłem się - Akira ściskał w ręce karteczkę z numerem "sześć".
- Wasza przypinka i przypinka waszego przeciwnika jest warta dwa punkty - tłumaczył. - Przypinka kogoś innego warta jest jeden punkt. By wygrać, musicie wrócić tutaj przed zmrokiem z czterema punktami. Powodzenia.
Zająłem miejsce na stojącej w cieniu ławce. Nim kandydaci zostali wprowadzeni do lasu, wymieniłem spojrzenie z Akirą. Uśmiechnąłem się do niego. W końcu nawet nie miałem czasu życzyć mu powodzenia. Właściwie, poradzi sobie bez tego. Akira jest silny.
Początkowo miałem plan, czekać tu na niego cały czas. Ale biorąc pod uwagę, że prawie południe, zrobiłem się głodny. Postanowiłem więc kupić coś dla siebie i dla Akiry. Pewnie wróci głodny.
Ciepły ramen to to, czego potrzebuję. Zjadłem go ze smakiem w Ichiraku. Dodatkowo zamówiłem porcję na wynos.
Chyba Akira był ostatnią osobą, która miała się tutaj pojawić. Oprócz Iruki, dostrzegłem panią Hokage. Tsunade wymieniła ze mną spojrzenia. Dobrze, że tutaj jest. Niech widzi, że wykonuję swoją misję.
Szkoleniem nadzorował Danzō. Kiedy dotarliśmy na miejsce zbiórki, rozpoczął przemowę. Nie słuchałem zbyt dokładnie. Obchodziła mnie jedynie sytuacja Akiry. Mimo wszystko, chciałem, żeby został przyjęty. Zasługuje na to.
- Poproszę was teraz o wylosowanie numerka - powiedział starzec, trzymając w rękach pudełko. - Przypinkę zawieście w widocznym miejscu.
Każdy kolejno wsadził rękę do skrzynki i wyciągnął biały, okrągły przedmiot. Obserwowałem głównie Akirę. Na przypince, którą przypiął do ubrania, widniał numerek "siedem".
- Teraz, skoro każdy ma zawieszony numerek - kontynuował mężczyzna. - Niech wylosuje kolejny. Tym razem niech pozostanie on tajemnicą.
Kiedy kolejne losowanie odbyło się, Iruka zaczął spisywać wyniki na kartce. Akira z niepokojem spoglądał na kartę z liczbą. Powoli domyślałem się, na czym będzie polegać ich zadanie.
- Zaraz zostaniecie wprowadzeni do lasu - tu ręką wskazał zarośla za nim - tam waszym zadaniem będzie zdobycie przypinki osoby, której numerek wylosowaliście.
Kandydaci spojrzeli po sobie, szukając swojego przeciwnika. Akira obdarzył szybkim spojrzeniem mężczyznę stojącego obok niego. Użyłem Byakugana, by przekonać się, czy to z nim będzie walczyć. Nie myliłem się - Akira ściskał w ręce karteczkę z numerem "sześć".
- Wasza przypinka i przypinka waszego przeciwnika jest warta dwa punkty - tłumaczył. - Przypinka kogoś innego warta jest jeden punkt. By wygrać, musicie wrócić tutaj przed zmrokiem z czterema punktami. Powodzenia.
Zająłem miejsce na stojącej w cieniu ławce. Nim kandydaci zostali wprowadzeni do lasu, wymieniłem spojrzenie z Akirą. Uśmiechnąłem się do niego. W końcu nawet nie miałem czasu życzyć mu powodzenia. Właściwie, poradzi sobie bez tego. Akira jest silny.
Początkowo miałem plan, czekać tu na niego cały czas. Ale biorąc pod uwagę, że prawie południe, zrobiłem się głodny. Postanowiłem więc kupić coś dla siebie i dla Akiry. Pewnie wróci głodny.
Ciepły ramen to to, czego potrzebuję. Zjadłem go ze smakiem w Ichiraku. Dodatkowo zamówiłem porcję na wynos.
Wróciłem na plac treningowy. Dwoje kandydatów już ukończyło ten etap. Wśród nich nie widziałem na szczęście "szóstki". Miałem jednak nadzieję, że Akira razi sobie dobrze. Usiadłem w cieniu, obserwując wejście. Wiedziałem, że chłopak ma doskonały węch. Na pewno szybko odnajdzie jakiś przeciwników i drogę powrotną.
Nie czekałem długo. Krótko przez zachodem Słońca w wejściu pojawił się Akira. Wyglądał na trochę zmęczonego. Jego ubranie w niektórych miejscach było naderwane. Obserwowałem jak podaje Iruce przypinki. Zdał. Później uśmiechnięty podszedł do mnie.
- I jak było? - zapytałem, gdy usiadł obok mnie.
- Do przeżycia - stwierdził. Po chwili położył się na trawie.
- To dla ciebie - mówiąc to, wyjąłem z torby zapakowany ramen. - Mam nadzieję, że będzie jeszcze ciepły.
- Oh, dziękuję... - Chłopak wydawał się zmieszany. Nie odmówił jednak posiłku. Ze smakiem zjadł całą miskę. Musiał zregenerować siły.
Do końca tego etapu dostało się sześć osób. Medyczni ninja o zmroku udali się do lasu w poszukiwaniu rannych.
Swoją drogą, zastanawiałem się, jak będzie wyglądał egzamin na Chūnina. Chciałem jak najszybciej przestać być Geninem i dostawać lepsze misje. Muszę stać się silniejszy.
Danzō ogłosił kolejny etap. Za mężczyzną ustawiła się równo szóstka ludzi w maskach. ANBU. Miałem co do tego złe przeczucia. Akira również wydawał się zdenerwowany.
- Teraz czekają was walki. Jeden na jednego. Z członkami ANBU - zarządził starzec. Wszyscy kandydaci spojrzeli zaskoczeni w stronę shinobi w maskach.
- Ale nie martwcie się - dodała Tsunade. - Nawet jeśli przegracie, jest szansa, że wasza kandydatura zostanie przez nas pozytywnie rozpatrzona.
- Powodzenia - szepnąłem do Akiry, który został właśnie wyczytany. Od jedynie uśmiechnął się.
- Teraz czekają was walki. Jeden na jednego. Z członkami ANBU - zarządził starzec. Wszyscy kandydaci spojrzeli zaskoczeni w stronę shinobi w maskach.
- Ale nie martwcie się - dodała Tsunade. - Nawet jeśli przegracie, jest szansa, że wasza kandydatura zostanie przez nas pozytywnie rozpatrzona.
- Powodzenia - szepnąłem do Akiry, który został właśnie wyczytany. Od jedynie uśmiechnął się.
Walki odbywały się po kolei. Mój przyjaciel był trzeci w kolejce. Przyjaciel? Nie wiedziałem, czy mogę tak go nazwać.
Robiło się już ciemno, gdy przyszedł czas na Akirę. Chłopak nerwowo stanął przed mężczyzną w masce liska. Te zwierzęce maski to jedyna rzecz, jaka podoba mi się w ANBU. No i Akira. Ale on dopiero będzie.
Początek walki był całkiem normalny.Wymiana uderzeń, rzuty kunaiami i różne jutsu. Jednak widoczne było, że starszy członek ANBU ma przewagę. Głupotą jest parowanie ludzi z tak różnymi umiejętnościami.
Niepokojąco zaczęło być, gdy z ciała Akiry zaczęła się wydobywać znajoma już dla mnie ciemna czakra. Najdziwniejsze było to, że widziałem ją gołym okiem - bez używania Byakugana. Tym samym, pewnie wszyscy inni byli w stanie ją zauważyć. Nie trudno było się o tym przekonać. Wszyscy z zaskoczeniem patrzyli w stronę Akiry. Szukałem wzrokiem Tsunade. Kiedy nasze spojrzenia napotkały się, zaczynałem rozumieć ideę swojej misji. Hokage kiwnęła głową i ruszyłem z miejsca.
Niestety było za późno. W ułamku sekundy, zamiast Akiry na placu pojawiła się ogromna, podobna do psa istota. Użyłem Byakugana, by przekonać się czy to dalej ta sama czakra. Ponownie się nie myliłem. Z przerażeniem patrzyłem na demona. Bo chyba tak mogę go nazwać?
Jak na znak, reszta kandydatów skoczyła w stronę wielkiej istoty. Uznali go za cel? Nie zdążyli jednak podbiec blisko, ponieważ pies uderzeniem ogromnej łapy, zbił ich z nóg.
Dostrzegłem przerażonego Akamaru, stojącego obok swojego "właściciela". Futrzak szczekał. Postanowiłem go zawołać - nie chciałem, by stała mu się krzywda. Akamaru spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłem coś na kształt "pomocy".
- Akira! - krzyknąłem do demona. - Akira, wracaj!
Na zawołanie, istota przybliżyła do mnie swój wielki, najeżony kłami pysk. Czułem mocny oddech na sobie. Mierzyłem go wzrokiem. Nie bałem się. Może nie wygląda, ale to dalej Akira. Chyba...
Robiło się już ciemno, gdy przyszedł czas na Akirę. Chłopak nerwowo stanął przed mężczyzną w masce liska. Te zwierzęce maski to jedyna rzecz, jaka podoba mi się w ANBU. No i Akira. Ale on dopiero będzie.
Początek walki był całkiem normalny.Wymiana uderzeń, rzuty kunaiami i różne jutsu. Jednak widoczne było, że starszy członek ANBU ma przewagę. Głupotą jest parowanie ludzi z tak różnymi umiejętnościami.
Niepokojąco zaczęło być, gdy z ciała Akiry zaczęła się wydobywać znajoma już dla mnie ciemna czakra. Najdziwniejsze było to, że widziałem ją gołym okiem - bez używania Byakugana. Tym samym, pewnie wszyscy inni byli w stanie ją zauważyć. Nie trudno było się o tym przekonać. Wszyscy z zaskoczeniem patrzyli w stronę Akiry. Szukałem wzrokiem Tsunade. Kiedy nasze spojrzenia napotkały się, zaczynałem rozumieć ideę swojej misji. Hokage kiwnęła głową i ruszyłem z miejsca.
Niestety było za późno. W ułamku sekundy, zamiast Akiry na placu pojawiła się ogromna, podobna do psa istota. Użyłem Byakugana, by przekonać się czy to dalej ta sama czakra. Ponownie się nie myliłem. Z przerażeniem patrzyłem na demona. Bo chyba tak mogę go nazwać?
Jak na znak, reszta kandydatów skoczyła w stronę wielkiej istoty. Uznali go za cel? Nie zdążyli jednak podbiec blisko, ponieważ pies uderzeniem ogromnej łapy, zbił ich z nóg.
Dostrzegłem przerażonego Akamaru, stojącego obok swojego "właściciela". Futrzak szczekał. Postanowiłem go zawołać - nie chciałem, by stała mu się krzywda. Akamaru spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłem coś na kształt "pomocy".
- Akira! - krzyknąłem do demona. - Akira, wracaj!
Na zawołanie, istota przybliżyła do mnie swój wielki, najeżony kłami pysk. Czułem mocny oddech na sobie. Mierzyłem go wzrokiem. Nie bałem się. Może nie wygląda, ale to dalej Akira. Chyba...
<Akira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz