wtorek, 20 sierpnia 2019

Od Kazuhiko cd. Akiry

- Zdaliście! - usłyszałem znajomy głos. Stanąłem w osłupieniu i spojrzałem na mistrza, który właśnie złapał Akirę za ramie. Co to ma wszystko znaczyć? To jakieś żarty? Guy zaczął się głośno śmiać i po chwili dodał: - Czujecie, że jest pomiędzy wami już zalążek przyjaźni? Będziecie siłą młodości, której ja pomogę wystartować!
Zakryłem rękami twarz, próbując sobie wszystko poukładać w głowie. To tylko test. Żadna misja. Nie będę miał tego zaliczonego. Zmarnowałem czas. Do tego to upokorzenie nocą! Westchnąłem głośno. Zwykle przewiduję wiele rzeczy, ale tak niemiłej niespodzianki nawet ja nie mogłem się spodziewać.
Akira wydawał się bardziej zdenerwowany całą sytuacją. Spojrzałem niepewnie na chłopaka. Wręcz kipiała z niego wściekłość. Instynktownie cofnąłem się o krok, spoglądając na mistrza. Chłopak sięgnął po miecz, lecz na chwilę zawahał się. Niemal natychmiastowo odwrócił się na pięcie i wybiegł z pałacu.
- A tego co ugryzło? - zapytał Guy, podchodząc do mnie powoli. Potrafiłem zrozumieć uczucia Akiry, jednak jego reakcja trochę mnie zaskoczyła. Byłem spokojny głównie dlatego, że Zielona Bestia często odwalał, więc zdążyłem się do tego przyzwyczaić, nawet jeśli nie było to miłe.
- Uczysz nas zaufania i bycia szczerym wobec drużyny, mistrzu, ale sam zawiodłeś - odparłem z szybkim wzruszeniem ramion. - Pójdę go poszukać, dobrze?
Guy nie odpowiedział, jedynie pokiwał energicznie głową. Wydawał się być zamyślony, jakby moje słowa dogłębnie do niego trafiły. Mam nadzieję, że następnym razem powstrzyma się od głupich pomysłów.
Słońce powoli zachodziło. Aż dziwne, że spędziliśmy w tym zamku tyle czasu. Użyłem Byakugana. Był to najszybszy i najlepszy sposób na znalezienie Akiry. Trochę mnie zaniepokoił swoim wcześniejszym wybuchem. Nie znałem go od tej strony. A tak. Ja go wcale nie znałem.
Chłopak siedział na dachu pobliskiej rudery. Rozpoznałem jego lokacje po dwóch sylwetkach - jedna należała do psa.
Akira siedział skulony i oparty o gruz. Wyglądał na trochę spokojniejszego. Pierwszy zauważył mnie jego pies, dopiero później chłopak odwrócił głowę w moim kierunku.
- Tak, wiem - zacząłem. - To nie było miłe z ich strony. Ale pomyśl o tym z dobrej strony. Szybciej wrócimy do domu.
Taką zresztą miałem nadzieje. Akira jednak nie uraczył mnie żadną odpowiedzią, a jedynie odwrócił wzrok i wbił go w zachodzące słońce.
- Jeśli szybko nie wrócimy do Guy'a ten zaraz wpadnie na głupszy pomysł. Chodźmy - powiedziałem spokojnie i skierowałem swoje kroki w stronę krawędzi dachu. Chłopak wstał powoli i poszedł za mną.
Ledwo wróciliśmy do budynku, a w drzwiach złapał nas nasz mistrz.
- Chłopcy! - zawoła na progu. - Przemyślałem to wszystko i chcę stać się częścią tej drużyny!
Zaskoczył mnie jego tok myślenia. Gdyby nie on, nasza drużyna nie miałaby prawa istnieć. Z drugiej jednak strony byłem z niego dumny.
- Czyli jeśli to koniec, wracamy do domu, prawda, mistrzu? - zapytałem ostrożnie, zerkając ukradkiem na Akirę.
- Skądże! - zaprzeczył entuzjastycznie Guy. - Mam dla was niespodziankę! Zrobimy sobie biwak! W środku lasu!
Nie podzielałem jego radości. Akira zresztą też. Wymieniliśmy się zmartwionym spojrzeniem to nie może skończyć się dobrze.
- Nie sądzę, mistrzu, że to najlepszy pomysł...
***
Było już ciemno. Siedziałem na ściętym pniu i wpatrywałem się w ognisko. Siedziałem nakryty kurtką, ponieważ nawet jak na późne lato, wieczory były chłodne. Akira siedział obok swojego psa naprzeciwko mnie. Swoją drogą. Jak jego futrzak się wabi? Nigdy nie przywiązywałem do tego większej uwagi. Jak nie zapomnę, to później zapytam o to jego właściciela.
Hane wygrzewał się na moich kolanach, mrucząc uspokajająco. Guy siedział niedaleko nas. Co jakiś czas opowiadał o swoich przygodach, gdy był w naszym wieku. Właściwie, przyjemnie było o tym słuchać. Wbrew pozorom, nasz mistrz był jednym z najlepszych shinobi w wiosce.
Po jakimś czasie poczułem głód. Wprawdzie ostatnio jadłem śniadanie zrobione przez Akirę. Przypomniałem sobie o sucharkach, które miałem w plecaku. Wyjąłem opakowanie i już zabierałem się za otworzenie go, gdy poczułem jak silne uderzenie wyrywa mi paczuszkę, która niefortunnie wylądowała w ogniu. Spojrzałem zaskoczony na płonące ciastka i odwróciłem głowę w stronę winowajcy. Mogłem się spodziewać. Guy.
- Jesteśmy na biwaku! Nie będziemy jeść takich rzeczy, sami musimy coś upolować! - zawołał, płosząc pewnie całą zwierzynę. - Zrobimy zawody, kto szybciej coś złapie.
- A jeśli ktoś nie chce, musi brać w tym udział, mistrzu? - zapytał Akira. Sam również bym się wypisał z tej głupiej konkurencji.
- Ostatnia osoba, która wróci tutaj ze zwierzyną - powiedział, dramatycznie poprawiając włosy. - Śpi na dworze!
Zerknąłem na mały namiot. Sen na dworze nie byłby tak zły. Jednak kłębiące się nad nami ciemne chmury najpewniej zapowiadają deszcz. Nie ma mowy, że będę moknąć całą noc. Akira również zdawał sobie sprawę z nadchodzącej ulewy, więc westchnął głośno. Musimy wziąć w tym udział.
Nasz mistrz definitywnie przecenił swoje umiejętności. Użyłem Byakugana i niemal natychmiastowo wypatrzyłem chowającego się w zaroślach zająca. Wróciłem z martwym futrzakiem do obozu. Byłem pierwszy, co wcale mnie nie zdziwiło. W końcu jestem najlepszy.
Akira mógł liczyć na doskonały węch psa i swój własny. Przyszedł kilka minut późnej z bażantem. Pomachałem mu powoli ręką na przywitanie i zabrałem się na przygotowanie zająca do jedzenia. Byłem zdeterminowany, chociaż wizja zjedzenia go, trochę mnie obrzydzała.
Nasz mistrz długo nie wracał. Mięso królika i ptaka dawno się upiekło. Nagle z zarośli wybiegł zmachany Guy. Na ostro zakończonym patyku widniała mała ryba.
- A niech to! Nie doceniłem waszej młodości!
Kończąc mówić, zaczął padać drobny deszcz. Skończyłem jeść i udałem się w kierunku namiotu. Pragnę skorzystać z oferty spania pod dachem. Nawet takim marnym.
- Dobranoc - rzuciłem, wchodząc do namiotu. Tam przykryłem się kocem. Niech ta noc minie jak najszybciej. Po chwili usłyszałem jak o materiał zaczęły rozbijać się duże krople wody.
<Akira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by