Usiadłem na jednym z kartonów. Niezbyt przytulne miejsce. Wtedy Akira wyskoczył z poczęstowaniem mnie śniadaniem. Spojrzałem na jedzenie niepewnie. Zastanawiałem się czy jest w tym jakaś pułapka, ale najszczerszy uśmiech chłopaka szybko rozwiał moje obawy. Przyjąłem podarek składający się z pudełka i kubka z herbatą.
- Dziękuję - powiedziałem cicho. Nie bardzo wiedziałem, jak zareagować na ów gest życzliwości. Otworzyłem pudełko. Znajdowały się tam apetycznie wyglądające kanapki. Wgryzłem się w jedną z nich i spojrzałem na wyczekującego mojej opinii chłopaka.
- Przepyszne. - Nie skłamałem, jedzenie przygotowane przez chłopaka były naprawdę dobre, nawet jeśli jest to chleb z dodatkami. - Ja tak nie potrafię. Ostatnio przypaliłem wodę, mama zakazuje wchodzić mi do kuchni.
- Miło mi słyszeć, że ci smakuje.
Zająłem się posiłkiem. Byłem przyzwyczajony do głodu na misjach, więc jedzenie przygotowane przez Akirę były bardzo przyjemną niespodzianką. Oderwałem kawałek kanapki i dałem ją kotu. Hane uwielbia jeść. Z mruczeniem zabrał się za pałaszowanie chleba z szynką.
Między mną a chłopakiem zapanowała dosyć nieprzyjemna cisza. Średnio się znaliśmy, więc nie bardzo wiedziałem, jak zacząć rozmowę. Przełknąłem kęs, który uprzednio przepiłem zimną herbatą
i zagadałem:
- Co masz zamiar robić w przyszłości? Ja osobiście, nie mam pojęcia. Jedyne czego pragnę to zostać wartościowym shinobi i bronić wioski nawet za cenę życia. Jestem z głównej gałęzi, na pewno sobie gdzieś poradzę.
Pytanie na początku chyba lekko go zaskoczyło, jednak po chwili spojrzał w niebo i odpowiedział:
- Chcę dołączyć do ANBU. To moje marzenie. - Na kilka sekund przerwał wypowiedź zastanawiając się nad czymś. Nie dopytywałem.
- Mój tata podobno chciał dołączyć do ANBU. Niewiele brakowało. Ale umarło mu się w czasie jakiejś misji.
Haruto podobno był bardzo silnym shinobi. Podobnie jak ja był geniuszem. Mama zawsze powtarza, że mam jego oczy. Uważam to za trochę głupie, bo wszyscy w klanie mamy prawie identyczne oczy.
- Przykro mi. Więc mieszkasz tylko z mamą? - zapytał ostrożnie, tak jakby było to jakimś tematem tabu.
- Tak. Czasem jest upierdliwa, ale zwykle da się z nią wytrzymać. Ale nie oszukujmy się, która kobieta nie jest męcząca i zrzędliwa?
- Również mieszkam wyłącznie z mamą.
- O widzisz, coś nas jednak łączy.
Chłopak zaśmiał się cicho. Kąciki moich ust mimowolnie podniosły się do góry.
Teraz, najedzony, postanowiłem wrócić do pracy. Użyłem Byakugana, by obserwować okolicę. Na początku było spokojnie. Dopiero później dostrzegłem zbliżającą się do nas osobę. Wstałem z miejsca i sięgnąłem po tonfę. Na nieszczęście był to tylko Guy.
- Tutaj jesteście! - zawołał. - Nie mamy czasu do stracenia, zaraz księżniczka będzie przyjmować gości! Musimy ruszać!
Nie czekając na naszą reakcję zaczął skakać po dachach w stronę pałacu. Westchnąłem cicho. Oddałem rzeczy Akirze i nim ruszyłem za mistrzem powiedziałem:
- Później opowiesz mi o tym ANBU i tak dalej, dobrze? W końcu mamy całą noc na takie rzeczy.
Oczy chłopaka zalśniły. Powoli pokiwał głową. Czas dogonić Zieloną Bestię Konohy.
Pałac, do którego zostaliśmy przyjęci w celu dopełnienia misji był ogromny. Roiło się przed nim multum osób. Dzisiaj jest jedyny dzień w roku, gdzie księżniczka spotyka się indywidualnie ze swoim ludem. W środku przywitał nas grubszy mężczyzna. Był mojego wzrostu i posiadał krótki zarost. Miał małe oczy, którymi bacznie nam się przyglądał. To musi być pan feudalny. Wymieniliśmy uprzejmości i na jego polecenie wraz z Akirą udaliśmy się do kolejnej sali, gdzie znajduje się jego córka. Nasz sensei miał ochraniać samego pana tych włości.
Pomieszczenie, do którego weszliśmy było ogromne i zdobione złotem. Na grubych poduszkach siedziała dziewczyna przystrojona w długą różową suknię. Jej czarne włosy spływały po bufiastych rękawach stroju. Obserwowała nas dumnym wzrokiem. Miejsce na rogach poduszki zajmowały jej służki. Na widok nas zaczęły cicho prowadzić między sobą rozmowę. Podszedłem bliżej, a Akira ruszył za mną. Będąc oddalonym kilka kroków od "legowiska księżniczki", witając się przyklęknąłem, czekając na dalsze rozkazy. Akira niemal natychmiast dołączył do mnie.
- No dobrze. To mają być ci profesjonalni ochroniarze? - zakpiła. - Jeśli ktokolwiek mnie zaatakuje i stanie mi się krzywda, obiecuję, że każę mojemu ojcu skrócić was o głowę.
Jeśli ktoś ją zaatakuje, to raczej nie będzie miała jak naskarżyć swojemu tatusiowi. Zacisnąłem rękę na materiale swojej koszuli. Akira najwyraźniej zauważył moje poirytowanie. Nienawidzę osób, takich jak ona. Nienawidzę kobiet.
- Tak, pani - odparł szybko chłopak.
- Siądźcie po moich bokach - rozkazała i wróciła do rozmowy z przyjaciółkami. Wstałem z miejsca i posłusznie usiadłem na ziemi po jednej stronie poduszki. Akira zaś po drugiej. Z tej odległości doskonale słyszałem rozmowę służek. Wyłapałem między innymi "Przystojni, prawda?". Nie ma mowy.
Wiedząc, że nasza misja niedługo się rozpocznie, ponownie użyłem Byakugana, by w razie potrzeby być od razu przygotowanym.
Do sali wszedł pierwszy gość, uklęknął przed księżniczką i zaczął się na coś żalić.
To będzie długi dzień.
- Dziękuję - powiedziałem cicho. Nie bardzo wiedziałem, jak zareagować na ów gest życzliwości. Otworzyłem pudełko. Znajdowały się tam apetycznie wyglądające kanapki. Wgryzłem się w jedną z nich i spojrzałem na wyczekującego mojej opinii chłopaka.
- Przepyszne. - Nie skłamałem, jedzenie przygotowane przez chłopaka były naprawdę dobre, nawet jeśli jest to chleb z dodatkami. - Ja tak nie potrafię. Ostatnio przypaliłem wodę, mama zakazuje wchodzić mi do kuchni.
- Miło mi słyszeć, że ci smakuje.
Zająłem się posiłkiem. Byłem przyzwyczajony do głodu na misjach, więc jedzenie przygotowane przez Akirę były bardzo przyjemną niespodzianką. Oderwałem kawałek kanapki i dałem ją kotu. Hane uwielbia jeść. Z mruczeniem zabrał się za pałaszowanie chleba z szynką.
Między mną a chłopakiem zapanowała dosyć nieprzyjemna cisza. Średnio się znaliśmy, więc nie bardzo wiedziałem, jak zacząć rozmowę. Przełknąłem kęs, który uprzednio przepiłem zimną herbatą
i zagadałem:
- Co masz zamiar robić w przyszłości? Ja osobiście, nie mam pojęcia. Jedyne czego pragnę to zostać wartościowym shinobi i bronić wioski nawet za cenę życia. Jestem z głównej gałęzi, na pewno sobie gdzieś poradzę.
Pytanie na początku chyba lekko go zaskoczyło, jednak po chwili spojrzał w niebo i odpowiedział:
- Chcę dołączyć do ANBU. To moje marzenie. - Na kilka sekund przerwał wypowiedź zastanawiając się nad czymś. Nie dopytywałem.
- Mój tata podobno chciał dołączyć do ANBU. Niewiele brakowało. Ale umarło mu się w czasie jakiejś misji.
Haruto podobno był bardzo silnym shinobi. Podobnie jak ja był geniuszem. Mama zawsze powtarza, że mam jego oczy. Uważam to za trochę głupie, bo wszyscy w klanie mamy prawie identyczne oczy.
- Przykro mi. Więc mieszkasz tylko z mamą? - zapytał ostrożnie, tak jakby było to jakimś tematem tabu.
- Tak. Czasem jest upierdliwa, ale zwykle da się z nią wytrzymać. Ale nie oszukujmy się, która kobieta nie jest męcząca i zrzędliwa?
- Również mieszkam wyłącznie z mamą.
- O widzisz, coś nas jednak łączy.
Chłopak zaśmiał się cicho. Kąciki moich ust mimowolnie podniosły się do góry.
Teraz, najedzony, postanowiłem wrócić do pracy. Użyłem Byakugana, by obserwować okolicę. Na początku było spokojnie. Dopiero później dostrzegłem zbliżającą się do nas osobę. Wstałem z miejsca i sięgnąłem po tonfę. Na nieszczęście był to tylko Guy.
- Tutaj jesteście! - zawołał. - Nie mamy czasu do stracenia, zaraz księżniczka będzie przyjmować gości! Musimy ruszać!
Nie czekając na naszą reakcję zaczął skakać po dachach w stronę pałacu. Westchnąłem cicho. Oddałem rzeczy Akirze i nim ruszyłem za mistrzem powiedziałem:
- Później opowiesz mi o tym ANBU i tak dalej, dobrze? W końcu mamy całą noc na takie rzeczy.
Oczy chłopaka zalśniły. Powoli pokiwał głową. Czas dogonić Zieloną Bestię Konohy.
Pałac, do którego zostaliśmy przyjęci w celu dopełnienia misji był ogromny. Roiło się przed nim multum osób. Dzisiaj jest jedyny dzień w roku, gdzie księżniczka spotyka się indywidualnie ze swoim ludem. W środku przywitał nas grubszy mężczyzna. Był mojego wzrostu i posiadał krótki zarost. Miał małe oczy, którymi bacznie nam się przyglądał. To musi być pan feudalny. Wymieniliśmy uprzejmości i na jego polecenie wraz z Akirą udaliśmy się do kolejnej sali, gdzie znajduje się jego córka. Nasz sensei miał ochraniać samego pana tych włości.
Pomieszczenie, do którego weszliśmy było ogromne i zdobione złotem. Na grubych poduszkach siedziała dziewczyna przystrojona w długą różową suknię. Jej czarne włosy spływały po bufiastych rękawach stroju. Obserwowała nas dumnym wzrokiem. Miejsce na rogach poduszki zajmowały jej służki. Na widok nas zaczęły cicho prowadzić między sobą rozmowę. Podszedłem bliżej, a Akira ruszył za mną. Będąc oddalonym kilka kroków od "legowiska księżniczki", witając się przyklęknąłem, czekając na dalsze rozkazy. Akira niemal natychmiast dołączył do mnie.
- No dobrze. To mają być ci profesjonalni ochroniarze? - zakpiła. - Jeśli ktokolwiek mnie zaatakuje i stanie mi się krzywda, obiecuję, że każę mojemu ojcu skrócić was o głowę.
Jeśli ktoś ją zaatakuje, to raczej nie będzie miała jak naskarżyć swojemu tatusiowi. Zacisnąłem rękę na materiale swojej koszuli. Akira najwyraźniej zauważył moje poirytowanie. Nienawidzę osób, takich jak ona. Nienawidzę kobiet.
- Tak, pani - odparł szybko chłopak.
- Siądźcie po moich bokach - rozkazała i wróciła do rozmowy z przyjaciółkami. Wstałem z miejsca i posłusznie usiadłem na ziemi po jednej stronie poduszki. Akira zaś po drugiej. Z tej odległości doskonale słyszałem rozmowę służek. Wyłapałem między innymi "Przystojni, prawda?". Nie ma mowy.
Wiedząc, że nasza misja niedługo się rozpocznie, ponownie użyłem Byakugana, by w razie potrzeby być od razu przygotowanym.
Do sali wszedł pierwszy gość, uklęknął przed księżniczką i zaczął się na coś żalić.
To będzie długi dzień.
<Akira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz