Po minie mistrza Iruki nie spodziewałem się niczego dobrego. Mężczyzna tylko poklepał mnie po plecach, życząc powodzenia. W sumie nie dziwiłem się. Od kiedy shinobi mają tylko po jednym uczniu?
Jego energia mnie przerażała. Mój poprzedni mistrz nie wykazywał entuzjazmu by w jakikolwiek sposób się z nami zaprzyjaźnić, nasza praca polegała jedynie na relacji mistrz-uczeń, nic więcej. Nawet Akamaru niechętnie poszedł za mną. Czuje, że chwile spędzone z tym człowiekiem nie będą normalne.
Rozmowa niby krótka, ale mi wystarczało. Chłopak, który przyszedł ze swoim mistrzem wyglądał na przyzwyczajonego do jego dziwnych zachowań. Może tylko mi się wydawało, że jest z nim coś nie tak. Gdy tylko powiedział, że niejaki Kazuhiko ma zostać moim przyjacielem, prychnąłem. Nie zaufam im tak od razu. Pewnie Roszpunka też nie zaufa mi w najbliższym czasie. Ale wiedziałem, że zmiana drużyny też wyjdzie mi na dobre. W życiu będziemy w jednostkach z wieloma ninja, nie tylko z tymi, których znamy. Zmiana środowiska i poznanie osób mających inny charakter i styl walki to pewien sposób treningu psychicznego. A ja od treningów nie uciekam, nigdy.
Podszedłem bliżej, ale nawet nie miałem czasu by się przywitać. Od razu zostałem zaciągnięty do uścisku. Spiąłem się i próbowałem odsunąć, ale ta zielona godzilla za mocno mnie trzymała. Jego uczniowi też się to nie spodobało, ale musieliśmy to przeżyć. Akira szczeknął raz, ale zdołałem poruszyć ręką i pokazać mu, że nic się nie dzieje. Jeszcze tego by brakowało, żeby ugryzł go i zaraził czymś.
- Siła młodości! Uwielbiam to! - mówiąc to, uścisnął nas jeszcze mocniej. - A teraz czas na misje! Nie traćmy czasu!
Odsunął się od nas i zaczął wymachiwać ramionami, skacząc w miejscu. Stałem zmieszany i jak w transie obserwowałem jego poczynania. Wstając rano myślałem, że to będzie normalny, spokojny dzień. Przywitam się, spędzę z nimi trochę czasu, żeby się zapoznać i jutro wyruszymy na misję. Nie znając moich umiejętności ani stylu walki, chce zabrać mnie na wyprawę. Czy to nie jest nieco nierozważne?
Chciałem go o to zapytać, ale z uśmiechem pobiegł przed siebie, nawet na nas nie czekając. Zastanawiałem się jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z Roszpunką. Wtedy, nie mając żadnej drużyny, pewnie miał więcej energii niż teraz. Biedny koci chłopak.
- Jest gorszy, niż myślisz - wydukał, nieco czerwony na twarzy i ruszył za tym chodzącym groszkiem. Zauważyłem, że chłopak był nieco niższy ode mnie, ale to nie znaczyło, że nie wyglądał poważnie. Będzie pewnie mocnym przeciwnikiem.
Odwróciłem się w stronę Akademii, gdzie nadal stał Iruka. Pomachał do mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Guy jest nieco dziwny, ale nie jest aż taki zły. Wkrótce się przyzwyczaisz do tego stylu życia - mruknął, kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Jeśli pomoże mi się stać silniejszy, nie będę narzekał. Zrobię wszystko co każe, by zwiększyć swoją moc. W końcu do ANBU trafiają najlepsi.
- Nie chciałeś zostać nikim innym? Nawet będąc dopiero pod moją opieką opowiadałeś, że chcesz się tam dostać. Nie słyszałem ani razu być mówił o czym innym. - zaśmiał się, pewnie przypominając sobie moją naukę u niego.
- Cały mój klan i tak od razu zostaje Tropicielem Konohy. Wiem, że ja też nim zostanę i będę pomagał w poszukiwaniach zbirów, ale chce robić coś więcej, a nie czekać aż ktoś przyjdzie i poprosi by kogoś znaleźć - stwierdziłem, wpatrując się w niego - Przepraszam, ale chyba muszę już iść. Czas poznać swojego nowego mistrza! - w biegu odmachałem mu i wskoczyłem na pobliski dach. Ruszyłem w stronę wyjścia z wioski. Niby nie powiedział gdzie się kieruje i gdzie mamy się spotkać, ale domyślałem się, że właśnie tam.
I nie myliłem się. Po chwili już z daleka ujrzałem zielony kaftan i Roszpunkę. Nie wiem czemu, ale zaśmiałem się słysząc w głowie ten pseudonim. Czy aż tak bardzo przypominał dziewczynę? Z wyglądu niby tak, ale jeśli przyjrzeć się jego sylwetce i ubraniu opinającemu się na mięśniach...Akira, uspokój się! Dotknąłem czerwonych policzków, czując się jak burak. O czym ja myślę?! Potrząsnąłem głową, próbując uspokoić myśli. Resztę drogi przebiegłem i stanąłem obok swojego nowego mistrza.
- W sumie chyba za bardzo nie pomyślałem - zaśmiał się, drapiąc się po karku - Nie jesteśmy przygotowani!
Osłupieliśmy.
- Ale, nie martwcie się moje kiełki młodości! Na jutrzejszy ranek macie być przygotowani najlepiej jak możecie.
- Jakie to upierdliwe - mruknąłem, zagryzając wargę. Zauważyłem, że chłopak przyglądał mi się, ale gdy tylko nasz wzrok się spotkał, szybko odwrócił głowę. Czy to przez to, że usłyszał moje słowa?
Rozmowa niby krótka, ale mi wystarczało. Chłopak, który przyszedł ze swoim mistrzem wyglądał na przyzwyczajonego do jego dziwnych zachowań. Może tylko mi się wydawało, że jest z nim coś nie tak. Gdy tylko powiedział, że niejaki Kazuhiko ma zostać moim przyjacielem, prychnąłem. Nie zaufam im tak od razu. Pewnie Roszpunka też nie zaufa mi w najbliższym czasie. Ale wiedziałem, że zmiana drużyny też wyjdzie mi na dobre. W życiu będziemy w jednostkach z wieloma ninja, nie tylko z tymi, których znamy. Zmiana środowiska i poznanie osób mających inny charakter i styl walki to pewien sposób treningu psychicznego. A ja od treningów nie uciekam, nigdy.
Podszedłem bliżej, ale nawet nie miałem czasu by się przywitać. Od razu zostałem zaciągnięty do uścisku. Spiąłem się i próbowałem odsunąć, ale ta zielona godzilla za mocno mnie trzymała. Jego uczniowi też się to nie spodobało, ale musieliśmy to przeżyć. Akira szczeknął raz, ale zdołałem poruszyć ręką i pokazać mu, że nic się nie dzieje. Jeszcze tego by brakowało, żeby ugryzł go i zaraził czymś.
- Siła młodości! Uwielbiam to! - mówiąc to, uścisnął nas jeszcze mocniej. - A teraz czas na misje! Nie traćmy czasu!
Odsunął się od nas i zaczął wymachiwać ramionami, skacząc w miejscu. Stałem zmieszany i jak w transie obserwowałem jego poczynania. Wstając rano myślałem, że to będzie normalny, spokojny dzień. Przywitam się, spędzę z nimi trochę czasu, żeby się zapoznać i jutro wyruszymy na misję. Nie znając moich umiejętności ani stylu walki, chce zabrać mnie na wyprawę. Czy to nie jest nieco nierozważne?
Chciałem go o to zapytać, ale z uśmiechem pobiegł przed siebie, nawet na nas nie czekając. Zastanawiałem się jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z Roszpunką. Wtedy, nie mając żadnej drużyny, pewnie miał więcej energii niż teraz. Biedny koci chłopak.
- Jest gorszy, niż myślisz - wydukał, nieco czerwony na twarzy i ruszył za tym chodzącym groszkiem. Zauważyłem, że chłopak był nieco niższy ode mnie, ale to nie znaczyło, że nie wyglądał poważnie. Będzie pewnie mocnym przeciwnikiem.
Odwróciłem się w stronę Akademii, gdzie nadal stał Iruka. Pomachał do mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- Guy jest nieco dziwny, ale nie jest aż taki zły. Wkrótce się przyzwyczaisz do tego stylu życia - mruknął, kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Jeśli pomoże mi się stać silniejszy, nie będę narzekał. Zrobię wszystko co każe, by zwiększyć swoją moc. W końcu do ANBU trafiają najlepsi.
- Nie chciałeś zostać nikim innym? Nawet będąc dopiero pod moją opieką opowiadałeś, że chcesz się tam dostać. Nie słyszałem ani razu być mówił o czym innym. - zaśmiał się, pewnie przypominając sobie moją naukę u niego.
- Cały mój klan i tak od razu zostaje Tropicielem Konohy. Wiem, że ja też nim zostanę i będę pomagał w poszukiwaniach zbirów, ale chce robić coś więcej, a nie czekać aż ktoś przyjdzie i poprosi by kogoś znaleźć - stwierdziłem, wpatrując się w niego - Przepraszam, ale chyba muszę już iść. Czas poznać swojego nowego mistrza! - w biegu odmachałem mu i wskoczyłem na pobliski dach. Ruszyłem w stronę wyjścia z wioski. Niby nie powiedział gdzie się kieruje i gdzie mamy się spotkać, ale domyślałem się, że właśnie tam.
I nie myliłem się. Po chwili już z daleka ujrzałem zielony kaftan i Roszpunkę. Nie wiem czemu, ale zaśmiałem się słysząc w głowie ten pseudonim. Czy aż tak bardzo przypominał dziewczynę? Z wyglądu niby tak, ale jeśli przyjrzeć się jego sylwetce i ubraniu opinającemu się na mięśniach...Akira, uspokój się! Dotknąłem czerwonych policzków, czując się jak burak. O czym ja myślę?! Potrząsnąłem głową, próbując uspokoić myśli. Resztę drogi przebiegłem i stanąłem obok swojego nowego mistrza.
- W sumie chyba za bardzo nie pomyślałem - zaśmiał się, drapiąc się po karku - Nie jesteśmy przygotowani!
Osłupieliśmy.
- Ale, nie martwcie się moje kiełki młodości! Na jutrzejszy ranek macie być przygotowani najlepiej jak możecie.
- Jakie to upierdliwe - mruknąłem, zagryzając wargę. Zauważyłem, że chłopak przyglądał mi się, ale gdy tylko nasz wzrok się spotkał, szybko odwrócił głowę. Czy to przez to, że usłyszał moje słowa?
<Kazuhiko? Roszpunko ty moja~>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz