poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Od Fuyuko do Mitsuki

Jasne promienie słoneczne przedarły się przez zasłony mojej sypialni. Ziewnęłam przeciągle, powoli otwierając zmęczone oczy. Moje powieki wydawały się niezwykle ciężkie. Dotknęłam lewą ręką skóry pod oczami i odczułam pod miękkimi poduszkami palców głębokie cienie pod oczami. Zerknęłam w stronę lustra, które znajdowało się po przeciwnej stronie pokoju i zmarszczyłam brwi. Moja twarz nie skrywała oznak zmęczenia. Przekrwione gałki oczne i opuchnięte powieki zdradzały nieprzespaną noc, spędzoną na płaczu i oddawaniu się własnym myślom. Zganiłam się w duchu za to, że dałam się ponieść uczuciom. Nie lubiłam pokazywać słabości, zwłaszcza tej emocjonalnej.
Poczułam coś miękkiego ocierającego się o moje przedramię, co skutecznie przerwało moje przemyślenia. Do moich uszu dobiegło ciche mruczenie. Spojrzałam na Fubukiego, który usilnie starał się zdobyć moją uwagę. Podrapałam go lekko za uszami, na co irbis zareagował zmrużeniem oczu. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki, zamierzając doprowadzić się do porządku.

~*~

Przemierzałam ulice Konohy bez żadnego konkretnego powodu. Skończywszy trening z ojcem, który za cel postawił sobie uczynienie mnie medykiem, choć znał moje umiejętności w tym zakresie, byłam zmęczona. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnią noc. Mój ojciec doskonale wiedział, że pomimo nazwiska Rinha, nie odziedziczyłam po nim ani odrobiny talentu. Wszystkie zdolności odziedziczyłam po matce. Mimo to postanowił codziennie męczyć mnie wielogodzinnym treningiem, dopóki nie stanę się godnym przedstawicielem klanu medyków.
"Dobre sobie, nie ma co." - pomyślałam. - "Czasami mógłby mi choć trochę odpuścić."
Jego niespełnione ambicje miały duży wpływ na naszą relację, która nie układała się zbyt dobrze. Wiele ode mnie wymagał, a ja nie mogłam sprostać jego ambicjom. Był wiecznie ze mnie niezadowolony, pomimo moich wszelkich wysiłków zarówno w ćwiczeniach, jak i nawiązania z nim kontaktu. Po pewnym czasie dałam sobie spokój. Dobrze wiedziałam, że nie zmienię jego podejścia. Nigdy nie rozmawialiśmy zbyt wiele, ale ostatnio niemalże w ogóle. Jedyny czas, który z nim spędzam, to podczas treningów. Nie był zbyt dobrym ojcem, ale mimo to cieszyła się, że go mam. Był jedyną osobą, której mogłam zaufać, choć w pewnym stopniu.
Zaczęłam kierować się w stronę siedziby Hokage. Liczyłam, że Tsunade-sama będzie mieć dla mnie chwilę czasu i będę mogła spytać, czy zdążyła już mnie przydzielić do jakiejś drużyny. Powoli zaczynało mi brakować zajęć, a miło byłoby mieć wymówkę od treningów z ojcem. W końcu misje są najważniejsze w życiu shinobi, a do ich wykonywania wypadałoby mieć towarzyszy.
- ...są bardzo niebezpieczni, prawda? - usłyszałam niepewny głos kobiety, dochodzący z niewielkiej uliczki obok. Spojrzałam w tę stronę, zaintrygowana jej słowami. Była to kobieta o kruczoczarnych włosach i intensywnie czerwonych oczach. Przez moment odniosłam wrażenie, że to sharingan, jednak po chwili zdałam sobie sprawę z braku charakterystycznych tomoe na okręgach.
- Owszem. Nie znamy obecnie ich zamiarów, ale wkrótce postaramy się je odkryć. Jednak z pewnością nie należą do dobrych. - Ten głos należał do mężczyzny, który stał do mnie plecami. Poznałam go srebrnych włosach, które były roztrzepane jak zwykle. Był to Kakashi Hatake, jōnin, znany jako Kopiujący Ninja.
Ruszyłam powolnym krokiem, by nie przyciągnąć zbytnio ich uwagi. Ich konwersacja bardzo mnie zaciekawiła. Kto byłby na tyle niebezpieczny, by wywołać nieskrywany niepokój w głosie Kopiującego Ninjy? Przystanęłam za ogrodzeniem, na tyle blisko by usłyszeć jeszcze parę słów, ale i na tyle daleko, żeby przypadkiem nie zostać zauważonym. Miałam nadzieję, że nie zwrócą większej uwagi na moją obecność. Znajdowaliśmy się w centrum wioski, a dookoła roiło się od ludzi, więc nie powinno być z tym większego problemu.
- ...nie angażować się w... walkę... Poszukiwani... rangi S. - To były jedyne słowa, które udało mi się usłyszeć, ale to wystarczało. Na moje szczęście usłyszałam tyle, by poskładać to w logiczną całość. Pojawiło się jakieś zagrożenie w postaci shinobich rangi S, na tyle niebezpiecznych, by nie walczyć z nimi samotnie. Zaczęło mnie to zastanawiać. Postanowiłam zapytać o to Hokage przy okazji.

~*~

- Przykro mi, ale obecnie Tsunade-sama nie jest dostępna. - Shizune uśmiechnęła się do mnie. - Czy jest coś, co mogłabym dla ciebie zrobić?
- Czy mogłabyś sprawdzić, do jakiej drużyny zostałam przyłączona? - spytałam rzeczowo.
- Jasne - odpowiedziała czarnowłosa, wchodząc do biura Hokage. Zostawiła drzwi otwarte, co zinterpretowałam jako zaproszenie do środka. Weszłam za nią, obserwując, jak szuka odpowiedniej teczki. Po chwili wzięła w rękę gruby segregator i postawiła na biurku. Sprawnie go przekartkowała i znalazła odpowiedni dokument.
- Rinha Fuyuko... Drużyna 4, twoim mentorem będzie Might Guy. Obecnie twoja drużyna, czyli mistrz, Akira Inuzuka i Kazuhiko Hyūga, znajduje się na misji, dlatego będziesz miała okazję ich poznać dopiero wtedy, gdy wrócą.
Delikatnie odłożyła segregator na miejsce.
"Might Guy?" - pomyślałam. Nie miałam pojęcia, kim był, ale miałam dziwne wrażenie, że mój nowy mistrz nie przypadnie mi do gustu. Jeśli zaś chodzi o moich przyszłych towarzyszy, wiedziałam jedynie tyle, że pochodzą z klanu Hyuga i Inuzuka. Czyli zapowiada się interesująco.
Podziękowałam jej i zadałam drugie pytanie, które chodziło mi po głowie.
- Czy słyszałaś może ostatnio o jakiejś podejrzanej grupie niezwykle niebezpiecznych shinobi?
Shizune zastygła w bezruchu i spojrzała na mnie zaskoczona.
- Skąd o tym wiesz? - Obserwowałam cicho jej reakcję. - To zresztą nieważne. Obawiam się, że nie mogę z tobą o tym rozmawiać. To sprawa wioski.
- Rozumiem - pokiwałam głową i jeszcze raz podziękowałam za informacje. Wyszłam z pokoju i usłyszałam, jak drzwi za mną cicho się zatrzaskują. Przed sobą zobaczyłam czerwonooką dziewczynę o długich, czarnych włosach, związanych na czubku głowy w kucyka. Widząc, że kieruje się w stronę gabinetu, postanowiłam ją uprzedzić o nieobecności Tsunade-sama.
- Dzisiaj nie ma Hokage-samy - powiedziałam życzliwie.


Mitsuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by