środa, 7 sierpnia 2019

Od Akiry cd Kazuhiko

Gdy tylko wróciłem do domu, moja mama rzuciła się na mnie z pytaniami. Od rana była bardziej podekscytowana ode mnie, co bardzo mnie dziwiło. Prawdę mówiąc wcześniejsza drużyna nie przypadła jej wcale do gustu, nie raz chodziła do Kage z prośbą o zmianę, ale Tsunade nie chciała tego zrobić. Nie widziała żadnych minusów naszej grupy, misję zawsze kończyły się powodzeniem, treningi także dawały dobre wyniki. 
- I kto został twoim nowym mistrzem? - zapytała, nakładając mi obiad. Jej pies siedział obok niej wpatrując się w to co robi. Przez jej nadmiar energii często upuszcza rzeczy i on musi je łapać. Dobrze, że Akamaru nie ma ze mną takiego problemu. 
- Guy - mruknąłem - Jutro mam pierwszą wyprawę z nim. Chłopak z mojej drużyny jest z klanu Hyuga, widać z daleka, że jest jednym z geniuszy. 
Wgryzłem się w mięso. Akamaru także zajadał swoje jedzenie. Nie wiedziałem, że jestem aż tak głodny, dopóki nie zacząłem jeść. 
- A czy to coś zmienia, że jest geniuszem? 
Spojrzałem na nią. Zapomniałem, że to nieco drażliwy temat. Mój ojciec także był geniuszem. I wcale nie skończył dobrze. Ten tytuł nic nie daje, nakłada na człowieka tylko większą odpowiedzialność. 
- Nie, nic nie zmienia. Ja także dam z siebie wszystko. Jutro przez wyprawą zaniosę do Shizune podanie do ANBU. Może rozpatrzą je pozytywnie. 
- Będę trzymać za ciebie kciuki. Zjedz do końca i idź się naszykować. Znając go nie będzie was przez minimum tydzień, więc spakuj się porządnie! 
- Dobrze. 
I właśnie te pakowanie zajęło mi większość czasu. Zapakowałem tylko najpotrzebniejsze rzeczy, jedzenia nie brałem - nie było mi potrzebne do przeżycia, umiałem sobie poradzić z głodem. 
~*~
 Shizune nie spodziewała się mnie tak wcześnie na miejscu. Uśmiechnąłem się delikatnie i podałem jej wniosek. Przeczytała go z dziwnym wyrazem twarzy.
- ANBU? Jesteś pewny, że dasz radę wraz z Tropicielem? 
- Tak. I tak nie ma co tropić, w sumie jest aż za spokojnie. Ale jeśli już kogoś znajdę, jako ANBU będę mógł podjąć już działania, nie czekając na innych - odparłem nieco zbyt poważnie. Kobieta uśmiechnęła się i potargała moje włosy. 
- Dam to Tsunade, zobaczymy co ona powie, dobrze? Ale myślę, że nie będzie miała nic przeciwko.
- Dziękuję. 
Powoli ruszyłem do wyjścia, nie oglądając się. Wiem, że przez to będę miał więcej treningów, misji i rzadko będę w domu, ale nie przeszkadza mi to zbytnio. I tak wolałem robić coś pożytecznego, niż siedzieć w wiosce i czekać na rozkazy Kage. 
~*~ 
Nie spóźniłem się, pomimo zbliżającej się godziny zbiórki. Już z daleka widziałem Roszpunkę opartą o wrota drzwi do Konohy. Guy szedł nieco obok mnie z tym swoim dziwnym uśmiechem. Kiełki młodości, hę?
Po wyruszeniu i ostrzeżeniu Guy'a wyostrzyłem nieco zmysłu. Nie to, że nie wierzę Kazu, wolałem jednak sam ogarniać sytuację. Co dwa radary to nie jeden.
Nie zrobiliśmy ani jedne przerwy. Jedynie zostałem na chwilę z tyłu by napoić Akamaru. Szybko ich dogoniliśmy. Nikt nic nie mówił. Guy raczej gadał sam do siebie, opowiadając dziwne żarty, które coraz bardziej wprawiały mnie w zakłopotanie. Czułem, że ta wyprawa będzie nad wyraz ciekawa. 
Po kilku godzinach dotarliśmy na miejsce. Jeden z ninja pilnujących bramy przywitał nas i zaprowadził do jakiegoś ala hotelu. Stwierdził, że z naszym zleceniodawcą spotkamy się dopiero jutro z powodu późnej godziny i dlatego zaproponował nam nocleg. 
- Proszę, oto wasze pokoje - odparł i dał nam dwa kluczyki. Jeden Guy wyrwał z mojej dłoni twierdząc, że idzie jak najszybciej spać. 
- Wyśpijcie się by jutro poczuć młodzieńcze orzeźwienie! - zniknął za rogiem, nadal się śmiejąc. Nawet recepcjonistka dziwnie się na niego spojrzała i poczułem na sobie jej współczujący wzrok. Spojrzałem na Kazu i zobaczyłem, że także ma tęgą minę. Wiedziałem, że myśli o tym samym. Zabraliśmy swoje plecaki i ruszyliśmy do drzwi oznaczonych znaczkiem "3". Powoli weszliśmy do środka i momentalnie wypuściliśmy rzeczy z dłoni. 
- Czy my... 
- Mamy spać w jednym łóżku?! - dokończyłem szybko wpatrując się w dwuosobowe łóżko z zieloną pościelą. Zarumieniłem się delikatnie, czując jak moje serce zaczęło mocniej bić. 
- Rób co chcesz, pójdę trochę poćwiczyć - mruknąłem, uspokajają oddech. Wyskoczyłem przez okno, odbiłem od barierki i wylądowałem na płaskim dachu. Idealne miejsce na trening. Po około godzinie, gdy stałem nieco zmęczony i spocony, usłyszałem za sobą kroki. Roszpunka szła w moją stronę ze szklanką wody.
 <Kazuhiko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by