czwartek, 22 sierpnia 2019

Od Akiry cd Kazuhiko

Chciałem tylko wrócić do domu. Posiedzieć z mamą, opowiedzieć jej o misji i mieć spokój przez najbliższy dzień. Miałem nadzieję, że Guy powie, że już wracamy, zdaliśmy i tyle. Ale chyba zbyt mało go znałem. Słysząc słowo "biwak" myślałem, że zapadnę się pod ziemię i po prostu stąd ucieknę. Nienawidziłem, gdy ktoś próbował mnie z kimś poznać na siłę. Naprawdę myślał, że jak spędzimy ze sobą więcej czasu, gdzie nikt tego nie chce, zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi? Nawet Akamaru, który uwielbiał podróże nieco zgasł. Kompletnie nic się nie działo, ciągle albo siedzieliśmy, albo zwiedzaliśmy miasto. Kazuhiko był do tego przyzwyczajony, widać było, że nawet mu to nie przeszkadza, jedynie lekko irytuje.

~×~

Zawody jakie wymyślił nam Guy nie miały dla mnie sensu. Wiedziałem, że jest znakomitym shinobi i pewnie pokonał nie jednego silnego przeciwnika. Ale jakie miał szansę na wygraną w tym przypadku? Westchnąłem tylko i ruszyłem w głąb lasu. Nie chciało mi się tego robić, nawet nie przykładałem do tego zbyt dużej uwagi. Bażant wydał z siebie dość głośny dźwięk i podczas swojej ucieczki wbił się w powietrze. Chyba nie zauważył, że nad nim są gałęzie i nie ma zbytnio gdzie uciec. Skoczyłem w górę i po sekundzie trzymałem go za nogi, niosąc do naszego obozu. Był tam już Kazu, który delikatnie mi pomachał. Uśmiechnąłem się i rozejrzałem wokół. Zielonej Bestii jeszcze nie było, czyli to on będzie spać na dworze. Powoli zaczynałem kropić, gdy Roszpunka weszła do namiotu. Usiadłem na głazie i wpatrywałem w księżyc. Guy zrobił sobie posłanie pod jednym z drzew i mówił coś do mnie, lecz nie słuchałem go nawet. Nie wiem ile tak siedziałem, ale w moje kości zaczął zaglądać chłód. Guy chrapał w najlepsze zawinięty w śpiwór. Przynajmniej żadne zwierzę w nocy nie podejdzie słysząc tak głośny dźwięk.
Akamaru nie chciał wchodzić do namiotu, dlatefoio wdrapałem się do środka uważając by nie obudzić chłopaka. Sądząc, że śpi zdjąłem bluzkę i założyłem coś lżejszego. Wytarłem mokre włosy i odłożyłem ręcznik obok swojego posłania. Podczas swoich czynów zauważyłem, że Roszpunka wcale nie spał. Patrzył co robię nieco zaspanym wzrokiem.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić - wyszeptałem, jakoś nie chciałem zagłuszyć ten wszechobecnej ciszy - Idź dalej spać.
Kazuhiko przeciągnął się i usiadł powoli. On też się przebrał w nieco lżejsze ubranie.
- Teraz i tak już nie zasnę.
Ech, kochałem budzić ludzi. Spojrzałem na niego tylko przepraszająco i przez brak miejsca, zacząłem jakoś poprawiać bluzkę i spodenki. Namiot był tak mały, że nie można było wstać.
- A pamiętam, że miałeś mi opowiedzieć o swoim marzeniu - mruknął. No tak. Chciałbym być tak samo jak on geniuszem. Od urodzenia najlepszy, nie muszący się popsiywać przed innymi, by pokazać, że się istnieje.
- No dobrze. Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem w wiosce, ale zaufanie to pierwszy stopień do współpracy. Więc, w moim klanie ludzie nie lubią zbytnio innych wiosek. Co prawda, jest u nas Oddział Tropiący, który pomaga na prośbę Hokage, ale nie mieszamy się w sprawy Konohy. Mój tata był pierwszym, który się przełamał i wstąpił do ANBU. Wioska miała pretensje do mojej rodziny, ale widząc, że mój tata jest szczęśliwy, nie mieliśmy serca prosić go by odszedł. A potem umarł, zabił go jeden z Akatsuki. Wtedy wszystko stało się jeszcze trudniejsze. Wszyscy się z nas śmieli, twierdząc, że jego śmierć to nasza wina. Plamili nasz honor, nie chcąc się z nami zadawać. Mówili, że mój ojciec nie miał racji, że nie nadawał się do ANBU i nie powinien się tam pchać. Ale chciałem im pokazać, że jest inaczej. Bo wiedziałem, że tak jest, on kochał to co robił, pomimo tego, że był bardzo rzadko w domu. Dlatego właśnie chcę się dostać do ich oddziałów by pokazać, że reszta siłę myli. Obiecałem to nad jego grobem. Chcę by moja rodzina znowu była szanowana i miała spokój. Moja mama jest weterynarzem, jedynym w wiosce, dlatego tutaj jest potrzebna. Dlatego właśnie wyprowadziliśmy się z naszej wioski tutaj. I to chyba wszystko. Niezbyt ciekawa historia, lecz nie umiem jej podkolorować by wydawała się ciekawsza. Po prostu, mój klan nie jest zbyt sławny, nie zrobiliśmy nic wielkiego, niczym się nie wyróżniamy. W wiosce Konoha jest wiele dzieci z klanów, które mają cudowne zdolności, są geniuszami ze znanych wiosek. Ja też tak chcę.
Pomiędzy nami zapadła cisza, nikt z nas się nie odzywał. I właśnie wtedy usłyszałem jakiś głos. Nie należał on do chłopaka, wydawał dochodzić z mojej głowy.
- To ich wina. Gdyby nie szykanowali twojego ojca, miałby on wsparcia. Może by żył - głos brzmiał jakby wydobywał się z pyska stworzenia z dużymi zębami. Złapałem się za głowę, czując narastający ból. Z mojego nosa poleciała krew, gdy wyszeptałem "proszę przestań". Ale gdy poczułem na moim ramieniu rękę chłopaka wszystko odeszło.

<Kazuhiko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by