To wszystko to chyba jakiś nieśmieszny żart. Spojrzałem w powątpiewaniem na łóżko. Podobne mam w domu. Było za małe na nas dwóch. Akira wyszedł potrenować. Ja postanowiłem przespacerować się do Guy'a i zapytać o to nieporozumienie. Niestety jego drzwi były zamknięte i najwyraźniej ignorował moje nawoływania. Kazuhiko, spokojnie. Wychodziłeś cało z gorszych opresji.
Wróciłem do pokoju. Nie chciałem tracić siły na trening. Wątpiłem, że się wyśpię. Postanowiłem więc pomedytować. Usiadłem pod ścianą na ziemi i przystąpiłem do seansu. Był to doskonały sposób na uspokojenie się i odreagowanie. Nawet zmęczony podróżą Hane wyjątkowo mi nie przeszkadzał. Musiał usnąć gdzieś w pokoju. Irytowały mnie jednak trochę kroki i skrzypienie desek na dachu. Ale cóż, trening ważna rzecz.
Jakiś czas później zauważyłem, że na dworze zrobiło się ciemno. Szacowałem, że dochodzi północ. Czas zgarnąć Akirę i jego psa z dachu, nim wszystkich pobudzą. Wziąłem leżącą na szafce szklankę wody. Obsługa musiała ją tutaj zostawić w ramach gratisu. Na bogato. Podobnie jak wcześniej chłopak, przy pomocy barierki wskoczyłem na dach. Blondyn stał na dachu, oddychając głęboko. Wyglądał gorzej niż zwykle. Musiał się nieźle zmęczyć. Podszedłem do niego bez słowa i podałem napój.
- Wracaj, bo wszystkich pobudzisz - odparłem, odchodząc w stronę naszego balkonu. Usłyszałem za sobą kroki. Najwyraźniej Akira postanowił skończyć ćwiczenia.
Czekała nas teraz najgorsza część. Noc. Chłopak zajął się karmieniem psa, ja postanowiłem się umyć. Na szczęście nasz pokój był zaopatrzony w łazienkę. Wyciągnąłem z torby ubrania, w których mogę spać. Odnalazłem też przygnieciony pod innymi rzeczami szampon.
- Zajmuję łazienkę - poinformowałem i nie czekając na reakcję chłopaka, wszedłem do pomieszczenia. Było przytulne. Mógłbym nawet tutaj spać. Odrzuciłem szybko tę myśl. Jestem z głównej gałęzi rodu! Nie ma mowy, że zostanę pozbawiony łóżka!
Umyłem starannie zęby, rozebrałem się i złożyłem ubrania, po czym napuściłem do stojącej obok wanny gorącej wody. Kąpiel jest moją ulubioną rzeczą po podróżach. Zmyłem z siebie cały ten kurz, pot i zmęczenie. Najwięcej czasu poświeciłem doprowadzaniu włosów do wcześniejszego stanu. Jakim cudem zaczepił mi się tam patyk i go nie czułem?
Na szczęście leżących na szafie ręczników było dwa. Dlatego chciałem umyć się pierwszy. Nie ma mowy, że wytrę się mokrym ręcznikiem. Wolałbym jak zmyć bród językiem. To byłoby bardziej higieniczne!
Kiedy skończyłem, zdałem sobie sprawę, że nie wziąłem ze sobą żadnej koszulki. Zwykle w nich nie sypiam, ale dzisiaj była sytuacja awaryjna. Westchnąłem. No nic. Obaj jesteśmy chłopakami. To nic dziwnego i niestosownego. Wyszedłem z łazienki. Boso, z szopą mokrych włosów na głowie, z nagim torsem, w samych bokserkach. Nie patrzyłem w stronę Akiry. To upokarzające. Mam nadzieję, że chłopak pomyśli, że czerwone rumieńce na mojej twarzy powstały z brania kąpieli we wrzątku.
W końcu znalazłem się przy swojej torbie i mogłem założyć koszulkę. Później zabrałem się za rozczesywanie włosów. W międzyczasie Akira poszedł do łazienki. Zostałem sam na sam w pokoju z psem i kotem. Dziwne, że jeszcze zwierzaki nie skoczyły sobie do gardeł. Usiadłem przy ścianie i opuściłem głowę. Zaraz czeka mnie najgorsze. Hane widząc moje zmieszanie, przyszedł się przytulić. Wspiął się po moich nogach i zaczął głośno mruczeć.
Chwilę później Akira wyszedł z łazienki. Pogłaskał psa, spojrzał na mnie niepewnie i usiał na łóżku.
- Idziemy spać? - zapytał, jakby to nie było oczywiste. W sumie. Nie było.
- Nie mamy wyjścia - westchnąłem, wstając z ziemi. Położyłem się na łóżku. Nie miałem nawet ochoty przykrywać się kołdrą, co Akira zrobił. Leżeliśmy na krawędziach łóżka, odwróceni do siebie plecami.
- Dobranoc - usłyszałem za sobą cichy głos.
- Dziękuję - odparłem, jednocześnie bardziej wtulając się w poduszkę. - Miłej nocy.
Wróciłem do pokoju. Nie chciałem tracić siły na trening. Wątpiłem, że się wyśpię. Postanowiłem więc pomedytować. Usiadłem pod ścianą na ziemi i przystąpiłem do seansu. Był to doskonały sposób na uspokojenie się i odreagowanie. Nawet zmęczony podróżą Hane wyjątkowo mi nie przeszkadzał. Musiał usnąć gdzieś w pokoju. Irytowały mnie jednak trochę kroki i skrzypienie desek na dachu. Ale cóż, trening ważna rzecz.
Jakiś czas później zauważyłem, że na dworze zrobiło się ciemno. Szacowałem, że dochodzi północ. Czas zgarnąć Akirę i jego psa z dachu, nim wszystkich pobudzą. Wziąłem leżącą na szafce szklankę wody. Obsługa musiała ją tutaj zostawić w ramach gratisu. Na bogato. Podobnie jak wcześniej chłopak, przy pomocy barierki wskoczyłem na dach. Blondyn stał na dachu, oddychając głęboko. Wyglądał gorzej niż zwykle. Musiał się nieźle zmęczyć. Podszedłem do niego bez słowa i podałem napój.
- Wracaj, bo wszystkich pobudzisz - odparłem, odchodząc w stronę naszego balkonu. Usłyszałem za sobą kroki. Najwyraźniej Akira postanowił skończyć ćwiczenia.
Czekała nas teraz najgorsza część. Noc. Chłopak zajął się karmieniem psa, ja postanowiłem się umyć. Na szczęście nasz pokój był zaopatrzony w łazienkę. Wyciągnąłem z torby ubrania, w których mogę spać. Odnalazłem też przygnieciony pod innymi rzeczami szampon.
- Zajmuję łazienkę - poinformowałem i nie czekając na reakcję chłopaka, wszedłem do pomieszczenia. Było przytulne. Mógłbym nawet tutaj spać. Odrzuciłem szybko tę myśl. Jestem z głównej gałęzi rodu! Nie ma mowy, że zostanę pozbawiony łóżka!
Umyłem starannie zęby, rozebrałem się i złożyłem ubrania, po czym napuściłem do stojącej obok wanny gorącej wody. Kąpiel jest moją ulubioną rzeczą po podróżach. Zmyłem z siebie cały ten kurz, pot i zmęczenie. Najwięcej czasu poświeciłem doprowadzaniu włosów do wcześniejszego stanu. Jakim cudem zaczepił mi się tam patyk i go nie czułem?
Na szczęście leżących na szafie ręczników było dwa. Dlatego chciałem umyć się pierwszy. Nie ma mowy, że wytrę się mokrym ręcznikiem. Wolałbym jak zmyć bród językiem. To byłoby bardziej higieniczne!
Kiedy skończyłem, zdałem sobie sprawę, że nie wziąłem ze sobą żadnej koszulki. Zwykle w nich nie sypiam, ale dzisiaj była sytuacja awaryjna. Westchnąłem. No nic. Obaj jesteśmy chłopakami. To nic dziwnego i niestosownego. Wyszedłem z łazienki. Boso, z szopą mokrych włosów na głowie, z nagim torsem, w samych bokserkach. Nie patrzyłem w stronę Akiry. To upokarzające. Mam nadzieję, że chłopak pomyśli, że czerwone rumieńce na mojej twarzy powstały z brania kąpieli we wrzątku.
W końcu znalazłem się przy swojej torbie i mogłem założyć koszulkę. Później zabrałem się za rozczesywanie włosów. W międzyczasie Akira poszedł do łazienki. Zostałem sam na sam w pokoju z psem i kotem. Dziwne, że jeszcze zwierzaki nie skoczyły sobie do gardeł. Usiadłem przy ścianie i opuściłem głowę. Zaraz czeka mnie najgorsze. Hane widząc moje zmieszanie, przyszedł się przytulić. Wspiął się po moich nogach i zaczął głośno mruczeć.
Chwilę później Akira wyszedł z łazienki. Pogłaskał psa, spojrzał na mnie niepewnie i usiał na łóżku.
- Idziemy spać? - zapytał, jakby to nie było oczywiste. W sumie. Nie było.
- Nie mamy wyjścia - westchnąłem, wstając z ziemi. Położyłem się na łóżku. Nie miałem nawet ochoty przykrywać się kołdrą, co Akira zrobił. Leżeliśmy na krawędziach łóżka, odwróceni do siebie plecami.
- Dobranoc - usłyszałem za sobą cichy głos.
- Dziękuję - odparłem, jednocześnie bardziej wtulając się w poduszkę. - Miłej nocy.
***
Nie wiem kiedy zasnąłem, ale obudziło mnie dudnienie deszczu. Co jakiś czas słyszałem powarkiwania burzy. Lato, nienawidzę cię. O dziwo leżałem pod kołdrą. Byłem ciekawy, czy to Akira się zlitował i mnie przykrył, czy sam w śnie wywalczyłem sobie prawo do nakrycia. Tego już się nie dowiem. Wtedy w naszym pomieszczeniu zalśniło. Błyskawica z hukiem spadła na ziemię. Jak na sygnał, pies wskoczył na nasze łóżko. Akira, pewnie przyzwyczajony, instynktownie przysunął się do mnie. Mój kot, widząc, że drugi futrzak rości sobie prawa do snu z nami, również się przyłączył i po chwili wtulał się w mój brzuch. Cofnąłem się i natrafiłem plecami na łokieć Akiry. Cudownie. O tym marzyłem. Było mi okropnie niewygodnie, więc postanowiłem zmienić pozycję. No i leżałem na brzuchu. Miałem w tej perspektywy doskonały widok na twarz chłopaka. Byakugana! Chciałem wykorzystać tę okazję, by przyjrzeć mu się bliżej. Bardzo bliżej. Widziałem go całego, nawet pod kołdrą. Chociaż głównie obchodziła mnie jego czarka. Po chwili znudziły mi się te obserwacje. I obawiałem się, że Akira obudzi się pod wpływem tego, że ciągle kręcę głową. Skupiłem więc wzrok na jego twarzy. I włosach. Ciekawiło mnie czy są tak miłe w dotyku jak moje. Spojrzałem na psa i ponownie zbadałem, czy chłopak na pewno śpi. Wysunąłem rękę i pogładziłem Akirę po włosach. Nie, moje miększe. Wtedy zainteresowałem się jego cerą. Niewiele myśląc mój palec wylądował na jego policzku. Nie zdążyłem ocenić, bo chłopak zaczął się wiercić i powoli otworzył oczy. Jak najszybciej cofnąłem rękę i udałem, że śpię. Usłyszałem ciche "huh?", ale na szczęście jego oddech powoli się uspokoił. Zasnął. Czułem jak moja twarz płonie od rumieńców. Co ja właśnie zrobiłem?
***
Obudził nas huk na balkonie. Zerwałem się z łóżka, a Akira niemal jednoczenie ze mną. To Guy. Wszedł nam do pokoju, śmiejąc się głośno.
- Nie mamy czasu do stracenia! - zawołał głośno. - Mam nadzieję, że naładowaliście baterię! Czeka nas pracowity dzień! Za dziesięć minut widzimy się na dole. A! Zostawcie tutaj swoje rzeczy, będziemy tutaj nocować przez kilka najbliższych dni!
Kończąc wypowiedź, wyskoczył z pokoju. Ten dzień ledwo się zaczął, a już miałem go dosyć. Za jakie grzechy.
<Akiś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz