Nie lubiłem takich osób. Już sam wygląd księżniczki pokazywał, że jest pewna siebie i wywyższa się nad wszystkich, których zobaczy.
Ale nie mogłem z tym nic zrobić. Hokage przydzieliła naszą drużyną do tej misji i oczekiwała, że wypełnimy ją najlepiej jak będziemy mogli.
Usiadłem na schodku prowadzącym na siedzisko księżniczki i wpatrywałem się w drzwi. Akamaru stał obok mnie, widziałem, że jest nieco znudzony. Tsunade wiedziała, że nasza wcześniejsza drużyna była nieco zbyt energiczna, dlatego zawsze dawała nam misję, gdzie coś się dzieje. I właśnie to tego byliśmy przyzwyczajeni, dlatego nieco mnie to wszystko nudziło. Sprawdzaliśmy po kryjomu każdego poddanego, który przybył by dać dary i porozmawiać ze swoją panią. Ale ona na większość rzeczy nawet nie patrzyła. Pewnie miała wszystkiego pod dostatkiem, dlatego nie cieszyły ją prezenty od swoich ludzi. A było tego naprawdę wiele.
Jedzenie od razu było po zapachu sprawdzane przeze mnie i mojego psa pod względem trucizny, ale nic nie było podejrzane. Kazu czasem zerkał na mnie i grymasem pokazywał, że wie co czuje. Jemu chyba też się to nie podobało. Od czasu do czasu czułem na sobie wzrok jednej służki. Raz puściła mi oczko, ale jak prychnąłem, chyba zobaczyła że to na nic się zda. I dobrze.
Nagle do mojego nosa dotarł dziwny zapach. Drażnił moje zmysły, a Akamaru najeżył sierść.
-Stój - orzekłem, gdy już chciał podać butelkę z sake. Mężczyzna spojrzał na mnie zielonymi oczami, które zmrużył, wpatrując się w mój ochraniacz. Na twarzy Kazu pojawiły się charakterystyczne żyły.
- Lewa kieszeń spodni - mruknął, a ja podszedłem bliżej do przybysza. Odsunął się on ode mnie, ale czując, że stoi za nim pies, stanął posłusznie. W jego kieszeni faktycznie znajdowała się malutka fiolka, nie większa od mojej dłoni. Pokazałem ją chłopakowi, ale on nawet na to nie zareagował. Patrzył na księżniczkę, która nie wiadomo dlaczego wybuchła śmiechem. Teraz wszyscy na nią patrzyliśmy. Zeszła z fotela i powolnym krokiem zeszła na dół, nie przestając się śmiać.
To wyglądało upiornie. Niestety jej śmiech nie był tak ładny jak jej wygląd.
- Zdaliście! - nagle zza moich pleców wyskoczył Guy, z wyszczerzonymi zębami w uśmiechu. Złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w stronę Kazuhiko, który w równym stopniu co ja, nie ogarniał co się dzieje. - Czujecie, że jest pomiędzy wami już zalążek przyjaźni? Będziecie siłą młodości, której ja pomogę wystartować!
Czyli to był tylko test?
Nie wiem dlatego, ale w środku zacząłem czuć wściekłość. Wiedziałem, że to wszystko dla naszego dobra, ale moja zwierzęca część mnie mówiła mi, że powinienem ukarać ich za to, że zrobili z nas debili. Złapałem się za rękę, która zaczęła zbliżać się do broni i próbowałem ją przytrzymać. Mój oddech nieco przyśpieszył, a ja ostatkami sił wybiegłem z pałacu. Nawet nie patrzyłem, gdzie idę. Szybko przemieszczałem się przed siebie, dopóki nie trafiłem na jakiś opuszczony dom. Wskoczyłem na jego dach, chowając się za gruzami i wziąłem jedną z pastylek. Tsunade specjalnie je dla mnie wzięła. I również wiedziała, dlaczego tak bardzo bałem się, że nie dam rady dostać się do ANBU. Jako jedyna. Nie potrafiłem nad tym panować. Jakby ktoś w środku zmuszał mnie do czegoś czego nie chce. Gdy poczułem jak powoli się uspokajam, poczułem ciepły nos Akamaru na swojej szyi. Ciekawe jak Kazu poradził sobie z myślą, że to była tylko misja.
<Kazuhiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz