Nim udałem się na miejsce spotkania, odwiedziłem pobliski sklep, gdzie uzupełniłem zapas wody i kupiłem batonika "na później". Kolejno, wolnym krokiem, skierowałem się w stronę budynku, w którym znajdowało się biuro Hokage. Swoją drogą, od kilku dni atmosfera w wiosce jest dość napięta. Nieszczególnie jednak wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Miałem nadzieję, że dzisiejsze spotkanie z panią Tsunade przybliży nam sedno sprawy.
Usiadłem na ławce i resztę zaoszczędzonego czasu spędziłem na obserwowaniu nieba. Choć wszystko wydawało się najzwyklejsze, dziwne przeczucie nie pozwalało mi się uspokoić. Chwilę jeszcze pokręciłem się zniecierpliwiony, kiedy w końcu zjawiła się reszta mojej drużyny. Saeko i Sora również wydawali się dość podekscytowani wiadomością o nowej misji. Zamieniliśmy parę słów, w których podkreśliłem, jak niezwykłe zadanie będzie nas czekać, kiedy pojawiła się Kurenai. Po szybkim przywitaniu wspólnie udaliśmy się do pani Hokage.
- Saeko, Taogetsu, Sora… zbliżcie się do mnie. - Pani Tsunade wyglądała dzisiaj wyjątkowo przerażająco. Coś ją trapiło. - Przygotujcie się na niełatwą misję. Słyszeliście o ataku na shinobi blisko naszej wioski? Wszystko zostało doszczętnie zniszczone i wychodzi na to, że czegoś szukają. Mówi się o nich Akatsuki. Jedna osoba przeżyła, jednak była w tak tragicznym stanie, że chwilę po udzieleniu tych informacji, umarła.
Przygryzłem wargę, słuchając opowieści Hokage. Akatsuki? Ta szalona, mityczna organizacja? Ona naprawdę istnieje? Przełknąłem głośno ślinę. Nawet ja nie chciałbym się z nimi zmierzyć w walce.
Po krótkiej, nerwowej wymianie zdań Saeko z naszą mistrzynią, postanowiłem przejść do sedna sprawy. Siedzenie z założonymi rękoma nic nam nie da.
- Więc na czym polega nasza misja?
- Naszym zadaniem jest ich wytropić. Już szukają ich inne drużyny, ale im szybciej znajdziemy Akatsuki, tym mniejsze ryzyko, by zniszczyli naszą Wioskę. Musimy chronić mieszkańców, którzy już teraz żyją w strachu - wyjaśniła Tsunade, stukając palcami o blat stołu. Rzadko widziałem ją w takim stanie.
Umówiliśmy się na jutrzejszy poranek. Teraz naszym zadaniem było przygotowanie się do misji i wypoczęcie. Jeśli oni myślą, że naprawdę spędzę resztę dnia na odpoczynku, to się grubo mylą. Ledwo pożegnałem się z drużyną, momentalnie ruszyłem w stronę placu treningowego. Akatsuki to nie byle jaki przeciwnik.
***
Rankiem ostatni raz sprawdziłem, czy wszystko mam. Przeliczyłem zapas wszelkiej broni rzucanej, wyczyściłem trójząb i założyłem wygodne ubrania. Byłem gotów do walki.
Po drodze na miejsce zbiórki spotkałem swojego przyjaciela Kazuhiko. Młodszy shinobi jak zwykle starał się mnie zignorować, ale szybko się poddał, podejmując rozmowę ze mną. Chłopak, podobnie jak ja wczoraj, zmierzał na spotkanie z Hokage. Podzielił się ze mną obawami - według niego również coś było nie tak. Postanowiłem nie udzielać mu jednak szczegółów zagrożenia. Pani Tsunade wyjaśni to lepiej.
Pożegnaliśmy się dopiero przed biurem. Niedaleko też czekała już na mnie moje drużyna. Wszyscy wyglądali na dość zdenerwowanych. Próbowałem podnieść ich jakoś na duchu, ale wszelkie próby rozbawienia ich nie przynosiły efektu.
Ledwo znaleźliśmy się w pobliskim lesie, żeby przedyskutować plan działania, kiedy rozległ się huk. Ziemia zaś zadrżała pod moimi nogami.
- Co to, do cholery, było? - rzuciłem, patrząc w stronę wioski. Chwilę później spojrzałem na towarzyszy. Wszyscy wyglądali na dość przestraszonych. Sam czułem, jak moje serce szaleńczo bije. Czyżby było za późno?
- Wracajmy - zarządziła Kurenai, ruszając w stronę wioski. Bez słowa podążyliśmy za nią.
Wstrzymałem oddech, kiedy zobaczyłem, co stało się w wiosce. Część budynków została zburzona, mieszkańcy krzyczeli rozpaczliwie, a gdzieniegdzie kątem oka było możliwe dostrzec ludzi ubranych w charakterystyczne, ciemne płaszcze.
- Pomóżcie cywilom - rozkazała sensei, kierując się w stronę pierwszego zwalonego domu. Wraz z Sorą i Saeko dopadliśmy do rannych, udzielając im pierwszej pomocy. Przeklinałem w myślach Akatsuki. Zapowiadał się ciężki dzień.
Sora?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz