Moje relacje z drużyną były różne. Niespecjalnie dyskutowali na temat moich spostrzeżeń. Ba, rozmawiałam o tym głównie z Sorą, ponieważ jest osobą o wiele lepszą do współpracy niż Taogetsu. Cóż… tego narwańca ciągnęło do problemów, których i tak mieliśmy aż za dużo. Bardzo chciałabym zmienić tego jegomościa ale przez wzgląd na swoje szczęście jakoś go przeboleję. Bo powiedzenie, że ma więcej szczęścia niż rozumu idealnie charakteryzowało jego postać. Z jednej strony to było bardzo irytujące, ponieważ nie przejmował się konsekwencjami swoich czynów. Z drugiej, czyniło go to osobą wręcz nie do pokonania. “Jego naturalne szczęście z pewnością będzie frustrować jeszcze bardziej niż mnie, jego przeciwników. Nie chciałabym z kimś takim walczyć”, rzuciłam kiedyś w swoich myślach obserwując podczas własnej przerwy rozanielonego Tao, który coś żywiołowo tłumaczył Sorze.
Nie przeszkadzało mi to, że byłam najbardziej wycofaną osobą w drużynie. Nie starałam się angażować w spotkania z grupą, raczej wolałam ten czas spożytkować przy książkach, albo na uczeniu się nowej rzeczy. Moja wena twórcza niestety nie dopisuje. Jestem zbyt zmęczoną swoją ekipą, by mieć jakąkolwiek ochoty do tworzenia.
Nie spodziewałam się, byśmy jako zwykli genini otrzymali jeszcze jakieś poważniejsze misje. Właściwie to niewiele takowych otrzymywaliśmy. Po prostu nie byliśmy wystarczająco wykwalifikowani. To normalne, by trudniejsze zlecenia otrzymała grupa chuninów wzwyż. Ale jakie było nasze zdziwienie, kiedy Kurenai postanowiła nas wszystkich poprosić o natychmiastowe stawienie się przed siedzibą Hokage.
Wewnątrz siebie coś ściskało mnie w żołądku. Moi rodzice również zachowywali się dzisiaj bardzo dziwnie. Jak wiemy, są medycznymi ninja i w nocy otrzymali pilne wezwanie. Rankiem o czymś poważnie rozmawiali, a kiedy spytałam o co chodzi, jak nigdy przedtem unikali udzielenia mi odpowiedzi. Nie próbowałam z nich wydusić tej informacji, ponieważ mieszkańcy, obok których mieszkałam dali mi ku temu powody. Wydawali się spanikowani i kompletnie nie wiedzieli, jak mają się zachowywać. Robili swoje czynności w pośpiechu, cały czas czujnie się rozglądając. Czekali na coś, ale na co?
Taogetsu jak zwykle zastanawiał się i żywo gestykulował mówiąc, że z pewnością otrzymamy specjalne zadanie. Czując na sobie czyjeś spojrzenie, zadarłam głowę do góry przysłaniając dłonią promienie słoneczne. Tsunade przyglądała się naszej drużynie z balkonu mocno się nad czymś zastanawiając. Po chwili usłyszałam poważny głos Kurenai.
- Saeko, Taogetsu, Sora… zbliżcie się do mnie - posłusznie podeszliśmy, otaczając kobietę wyczekując tego co ma nam do powiedzenia. - Przygotujcie się na niełatwą misję. Słyszeliście o ataku na shinobi blisko naszej Wioski? Wszystko zostało doszczętnie zniszczone i wychodzi na to, że czegoś szukają. Mówi się o nich Akatsuki. Jedna osoba przeżyła, jednak była w tak tragicznym stanie, że chwilę po udzieleniu tych informacji, umarła -pokręciłam głową.
- Skąd wiecie, że czegoś szukają? Mówili o tym? - zapytałam unosząc jedną brew. Byłam cała spięta, bo to ani trochę mi się nie podobało.
- Inaczej byśmy nie mieli takiej informacji. Nie rozpowszechniamy plotek - mistrzyni zbeształa mnie, na co się trochę zdziwiłam. Rzadko była w takim stanie.
- Więc na czym polega nasza misja? - Taogetsu jakby nie zdawał się przejmować powagą sytuacji.
- Naszym zadaniem jest ich wytropić. Już szukają ich inne drużyny, ale im szybciej znajdziemy Akatsuki, tym mniejsze ryzyko, by zniszczyli naszą Wioskę. Musimy chronić mieszkańców, którzy już teraz żyją w strachu -kiwnęłam głową wiedząc o czym ona mówi.
- Stało to się w nocy? - zapytałam raczej z czystej ciekawości. Kurenai przytaknęła upewniając mnie w moich przekonaniach.
- Kiedy zaczynamy? - odezwał się Sora, o którego istnieniu całkiem zapomniałam.
- Wyruszamy z samego rana. Proszę, przygotujcie się do tej misji. To nie są ćwiczenia - skrzyżowała ręce na piersi.
W życiu nie widziałam jej tak poważnej. Obawiam się też, że ze szczęściem Tao trafimy na problematycznych członków Akatsuki. Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba, jak bardzo ciężka walka z przeciwnikiem, o którym nie wiem praktycznie nic.
Tao?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz