- Obudziłaś się - powiedział, podchodząc do łóżka - Byłaś nieprzytomna tak dobry tydzień - dodał swoim spokojnym głosem. To chyba było moje najlepsze przebudzenie, jakie kiedykolwiek miałam.
- Jakoś żyję - powiedziałam, czując okropny ból z tyłu głowy. - Kurwa... - przeklęłam cicho pod nosem przy Kakashim. Aż mi się głupio zrobiło. - Znaczy, ała boli... - poprawiłam się, delikatnie się rumieniąc. Później do pokoju wszedł mój ukochany brat. Ten to wyglądał na śmiertelnie zmartwionego, do tego stopnia, że nie spał przez parę dni.
- Mitsuki! - podbiegł do mnie, niemalże rzucając mi się na szyję. - Myślałem, że wypatroszę tego chuja - powiedział dosyć zirytowany.
- Odpuść mu... - westchnęłam cicho, patrząc prosząco na Tsubakiego. Blondyn i może nie był najlepszy w walce, jednak jak się wystarczająco go zdenerwowało, to potrafił nieźle kogoś zranić, albo sparaliżować. - Zdarza się, naprawdę nie krzywdź go... - musiałam mu to powiedzieć, inaczej by od razu przywlókł Hide do szpitala.
- Może ty mu odpuścisz, ale ja mu nie odpuszczę. - usłyszałam słowa Kakashiego. Odwróciłam się, patrząc na niego z zaskoczeniem.
- Przepraszam, ale czy sensei chce go ukarać? - zapytałam się, mając nadzieję, że się przesłyszałam.
- Tak, jest po części winny twojego stanu, więc musi ponieść konsekwencje - odpowiedział dosyć poważnym tonem. Oczywiście, zamiast skupić się na treści jego wypowiedzi, rozkoszowałam się jego głosem. - Słuchasz mnie?
- Tak, tak. - jego uwaga wyrwała mnie z zamyślenia. - No dobrze, skoro sensei chce tak zrobić, to niech tak będzie - odpowiedziałam, wzdychając cicho. Mistrz przytaknął i poprosił Hideyoshiego, aby wszedł do pomieszczenia. Czy właśnie on przez ten cały czas stał na korytarzu i słuchał, to co mówiliśmy? Poczułam się trochę niezręcznie. Przychyliłam się do brata, pytając się go, czemu mi nie powiedział o obecności Hide. Odpowiedział mi, że Kakashi poprosił go, aby nic nie mówił. Byłam dosyć zaskoczona obecnością kolegi z drużny. Kolegi... Dużo powiedziane. Spojrzałam się na niego zarówno pytająco, jak i z wyrzutem. Niekoniecznie był osobą, którą chciałam w tamtym momencie widzieć, a tym bardziej obcować. Można powiedzieć, że miałam takiego przysłowiowego focha.
- Przez następny tydzień będziesz codziennie się zajmował Mitsuki - oznajmił stanowczo Kakashi. Już miałam zaprotestować, jednak Tsubaki mnie powstrzymał. Wyjaśnił w skrócie, że nie jest w stanie się mną zaopiekować, ponieważ będzie miał bardzo ważną misję na parę dni. Miałam tylko nadzieję, że się nie pozabijamy.
- Będę regularnie was odwiedzał - dodał sensei, delikatnie uśmiechając się do mnie spod maski. - Do zobaczenia, dobrze się nią opiekuj Hideyoshi - pożegnał się z nami, po czym opuścił salę. Tsubaki poszedł za jego krokami i również wyszedł. Oczywiście przed wyjściem spojrzał się chłodno na białowłosego. Jednak nic nie powiedział. Gdy byliśmy już sami w pokoju, spojrzałam na nastolatka.
- Mój dzień zaczął się świetnie, mam nadzieję, że go nie zepsujesz - rzuciłam dosyć obojętnie, wracając myślami do Kakashiego. Strasznie głupio mi się zrobiło... Chciałam mu zaimponować, jednak przez swoją nieuwagę, przysporzyłam mu sporo kłopotów.
Hideyoshi? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz