Ziewnąłem przeciągle. Zapowiadał się wyjątkowo ciepły dzień. Urokliwy poranek jednak popsuło mi spotkanie z Taogetsu. Dwa lata starszy delikwent od kiedy na rozkaz Hokage raz oprowadziłem go po wiosce postanowił umilać mi chwilę przypadkowego spotkania niestworzonymi historiami. W odpowiedzi na jego opowieści kiwałem znużony głową.
- Moja nowa drużyna jest świetna! - paplał dalej, nie odstępując mnie nawet na krok w czasie podróży do biura Tsunade.
- Na swoją też nie narzekam - mruknąłem, przypominając sobie ostatnią misję, którą wykonałem ze swoim teamem. Akira i Fuyuko nie są wyjątkowo meczący. Nie mogę tego jednak powiedzieć o naszym mentorze. Guy bywa niezwykle upierdliwy. Podziwiam jego pokłady energii. Definitywnie dogadałby się z Taogetsu. Wyobrażam ich sobie jako niepokonany duet.
- Saeko zwykle jest mózgiem operacji - kontynuował, żywo gestykulując. - Z Sorą zaś trochę łatwiej się dogadać.
Przez kolejne kilka minut wysłuchiwałem biografii kompanów Taogetsu. Zajął mnie na tyle, że zapomniałem poczekać na Akirę. Postanowiłem się tym jednak nie przejmować i zbytnio obiwniać. Nie będę go narażać na spotkanie z Hōzukim. To mogłoby być traumatyczne. Przeproszę Akirę przy pierwszej okazji, tłumacząc mu, co mnie zatrzymało.
Budynek administracyjny górował nad wszystkimi innymi w wiosce. Kiedy tylko znalazłem się przy nim, poczułem ulgę. Taogetsu sam rozpoczynał dzisiaj misję. Pożegnałem więc drugiego genina i udałem się znajomymi schodami do biura Tsunade. Po drodze wymieniłem kilka uprzejmości z Izumo i Kotetsu, którzy wydawali się dzisiaj wyjątkowo zdenerwowani. Coś wisiało w powietrzu.
W gabinecie pani Hokage znajdował się już Guy. Rozmawiali o czym zawzięcie, niemal nie zauważając mojej obecności. Dopiero Shizune uniosła wzrok z nad papierów i pierwsza przywitała się ze mną.
- Musimy się streszczać - jęknęła Tsunade, opierając się o biurko. - Nie ma chwili do stracenia!
- Tak, prze pani! - Guy również wyglądał na rozemocjonowanego. O co im wszystkim chodziło? Nawet gaduła Taogetsu nie zdradził celu swojej misji.
- Jak zjawi się reszta, wszystko wam wyjaśnimy - poinformowała aktualnie krążąca po pokoju Shizune.
Drużyna skompletowała się niecałe pięć minut później. Akira nie spojrzał nawet w moim kierunku. Czyżby był zły, że rano go wystawiłem? Nawet jeśli, nie dał tego po sobie poznać, sprawnie odwracając wzrok i zachowując kamienną twarz. Cudownie. Zaraz po spotkaniu wszystko mu wyjaśnię.
- Tak więc, zgromadziłam was tutaj, ponieważ muszę wprowadzić stan zagrożenia - zaczęła Hokage. Dalej stała wyprostowana. To nie wróżyło dobrze. - Relacje naocznych świadków i naszego wywiadu przynoszą złe wieści. Mianowicie, możemy zostać zaatakowani przez...
Nie skończyła, kiedy niemal całą Konohą wstrząsnął huk. Wstrzymałem oddech, czując, jak ziemia pod moimi nogami się zadrżała. Uniosłem wzrok, zauważając przerażone twarze pobratymców. Wcześniej znudzony Hane, który siedział na moim ramieniu, ze strachu wbił pazury w materiał mojej szaty. Akamaru zaś najeżył się, wizualnie niemal dwukrotnie zwiększają swoją wielkość.
- Zaczęło się... - Tsunade cała pobladła, bezwładnie opadając na krzesło. Westchnęła ciężko i zwróciła się do nas: - To nie żarty. Akatsuki zaatakowało wcześniej, niż sądziłam. Guy, zabierz drużynę. Wspólnie zadbajcie o bezpieczeństwo cywilów. Sensei wyjrzał przez okno. W miasteczku zaczynało się dziać nieciekawie.
- Włóżcie w to całe wasze młode serca! - odezwał się mistrz. - Nie rozdzielajcie się, a jeśli sytuacja tego nie wymaga, nie walczcie. To zbyt niebezpieczne.
Kiwnąłem głową na znak zgody. Słyszałem wcześniej o Akatsuki. Nie sądziłem jednak, że tak niebezpieczna organizacja zaatakuje całą wioskę w biały dzień!
Wyszliśmy na zewnątrz. Wszędzie panował popłoch. Gdzieniegdzie płonął ogień, mieszkańcy krzyczeli ze strachu, a resztki zburzonych budynków walały się pod nogami. Wstrzymałem oddech patrząc na pobojowisko. Wtedy też Akamaru ruszył przed siebie, szczekając głośno. Akira pobiegł za zwierzakiem, ignorując moje wezwanie. Westchnąłem ciężko i pobiegłem za nimi. W pojedynkę zginiemy. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że reszta drużyna do nas dołączyła.
Dosłownie chwilę po tym, jak w końcu zdecydowałem się odwrócić, zdałem sobie sprawę, że Guy gdzieś zniknął. Najpewniej ruszył gdzieś dać upust swojej młodości. Byliśmy jednak z tego powodu na straconej pozycji. Wbrew pozorom, nasz mistrz jest cholernie silny.
Ledwo odwróciłem głowę, kiedy poczułem mocne szarpniecie. To Akira popchnął mnie do tyłu. Zwaliliśmy się na ziemię, a w miejsce, w którym przed chwilą stałem, spadł kawał pobliskiego budynku. Zajęty rozmyślaniem o tym, jak bardzo nie mamy szans, zapomniałem uważać na otoczenie. Poczułem narastającą złość. Pierwszy raz miałem szansę się wykazać i już to zepsułem. Widząc jednak zmartwiony wzrok Akiry, uspokoiłem się.
- Dziękuję. - Uśmiechnąłem się delikatnie. - Musimy znaleźć...
Nie zdążyłem dokończyć, kiedy moją wypowiedź przerwał podekscytowany pisk. Podniosłem wzrok, mierząc nim stojącym naprzeciwko nas mężczyzn. Obaj ubrani byli w charakterystyczne szaty. Akatuski. Do tej pory miałem nadzieję, że unikniemy spotkania z nimi.
- Zobacz! To Hyūga! - zawołał zapewne niewiele starszy ode mnie złotowłosy chłopak. Zacisnąłem dłoń na przypiętej do paska tonfie.
- A drugi to pewnie Inuzuka - prychnęła stojąca obok dziwna, zgarbiona istota. - I co z tego? Nie ekscytuj się byle czym, Deidara. Skończmy tę robotę szybko.
- Moja nowa drużyna jest świetna! - paplał dalej, nie odstępując mnie nawet na krok w czasie podróży do biura Tsunade.
- Na swoją też nie narzekam - mruknąłem, przypominając sobie ostatnią misję, którą wykonałem ze swoim teamem. Akira i Fuyuko nie są wyjątkowo meczący. Nie mogę tego jednak powiedzieć o naszym mentorze. Guy bywa niezwykle upierdliwy. Podziwiam jego pokłady energii. Definitywnie dogadałby się z Taogetsu. Wyobrażam ich sobie jako niepokonany duet.
- Saeko zwykle jest mózgiem operacji - kontynuował, żywo gestykulując. - Z Sorą zaś trochę łatwiej się dogadać.
Przez kolejne kilka minut wysłuchiwałem biografii kompanów Taogetsu. Zajął mnie na tyle, że zapomniałem poczekać na Akirę. Postanowiłem się tym jednak nie przejmować i zbytnio obiwniać. Nie będę go narażać na spotkanie z Hōzukim. To mogłoby być traumatyczne. Przeproszę Akirę przy pierwszej okazji, tłumacząc mu, co mnie zatrzymało.
Budynek administracyjny górował nad wszystkimi innymi w wiosce. Kiedy tylko znalazłem się przy nim, poczułem ulgę. Taogetsu sam rozpoczynał dzisiaj misję. Pożegnałem więc drugiego genina i udałem się znajomymi schodami do biura Tsunade. Po drodze wymieniłem kilka uprzejmości z Izumo i Kotetsu, którzy wydawali się dzisiaj wyjątkowo zdenerwowani. Coś wisiało w powietrzu.
W gabinecie pani Hokage znajdował się już Guy. Rozmawiali o czym zawzięcie, niemal nie zauważając mojej obecności. Dopiero Shizune uniosła wzrok z nad papierów i pierwsza przywitała się ze mną.
- Musimy się streszczać - jęknęła Tsunade, opierając się o biurko. - Nie ma chwili do stracenia!
- Tak, prze pani! - Guy również wyglądał na rozemocjonowanego. O co im wszystkim chodziło? Nawet gaduła Taogetsu nie zdradził celu swojej misji.
- Jak zjawi się reszta, wszystko wam wyjaśnimy - poinformowała aktualnie krążąca po pokoju Shizune.
Drużyna skompletowała się niecałe pięć minut później. Akira nie spojrzał nawet w moim kierunku. Czyżby był zły, że rano go wystawiłem? Nawet jeśli, nie dał tego po sobie poznać, sprawnie odwracając wzrok i zachowując kamienną twarz. Cudownie. Zaraz po spotkaniu wszystko mu wyjaśnię.
- Tak więc, zgromadziłam was tutaj, ponieważ muszę wprowadzić stan zagrożenia - zaczęła Hokage. Dalej stała wyprostowana. To nie wróżyło dobrze. - Relacje naocznych świadków i naszego wywiadu przynoszą złe wieści. Mianowicie, możemy zostać zaatakowani przez...
Nie skończyła, kiedy niemal całą Konohą wstrząsnął huk. Wstrzymałem oddech, czując, jak ziemia pod moimi nogami się zadrżała. Uniosłem wzrok, zauważając przerażone twarze pobratymców. Wcześniej znudzony Hane, który siedział na moim ramieniu, ze strachu wbił pazury w materiał mojej szaty. Akamaru zaś najeżył się, wizualnie niemal dwukrotnie zwiększają swoją wielkość.
- Zaczęło się... - Tsunade cała pobladła, bezwładnie opadając na krzesło. Westchnęła ciężko i zwróciła się do nas: - To nie żarty. Akatsuki zaatakowało wcześniej, niż sądziłam. Guy, zabierz drużynę. Wspólnie zadbajcie o bezpieczeństwo cywilów. Sensei wyjrzał przez okno. W miasteczku zaczynało się dziać nieciekawie.
- Włóżcie w to całe wasze młode serca! - odezwał się mistrz. - Nie rozdzielajcie się, a jeśli sytuacja tego nie wymaga, nie walczcie. To zbyt niebezpieczne.
Kiwnąłem głową na znak zgody. Słyszałem wcześniej o Akatsuki. Nie sądziłem jednak, że tak niebezpieczna organizacja zaatakuje całą wioskę w biały dzień!
Wyszliśmy na zewnątrz. Wszędzie panował popłoch. Gdzieniegdzie płonął ogień, mieszkańcy krzyczeli ze strachu, a resztki zburzonych budynków walały się pod nogami. Wstrzymałem oddech patrząc na pobojowisko. Wtedy też Akamaru ruszył przed siebie, szczekając głośno. Akira pobiegł za zwierzakiem, ignorując moje wezwanie. Westchnąłem ciężko i pobiegłem za nimi. W pojedynkę zginiemy. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że reszta drużyna do nas dołączyła.
Dosłownie chwilę po tym, jak w końcu zdecydowałem się odwrócić, zdałem sobie sprawę, że Guy gdzieś zniknął. Najpewniej ruszył gdzieś dać upust swojej młodości. Byliśmy jednak z tego powodu na straconej pozycji. Wbrew pozorom, nasz mistrz jest cholernie silny.
Ledwo odwróciłem głowę, kiedy poczułem mocne szarpniecie. To Akira popchnął mnie do tyłu. Zwaliliśmy się na ziemię, a w miejsce, w którym przed chwilą stałem, spadł kawał pobliskiego budynku. Zajęty rozmyślaniem o tym, jak bardzo nie mamy szans, zapomniałem uważać na otoczenie. Poczułem narastającą złość. Pierwszy raz miałem szansę się wykazać i już to zepsułem. Widząc jednak zmartwiony wzrok Akiry, uspokoiłem się.
- Dziękuję. - Uśmiechnąłem się delikatnie. - Musimy znaleźć...
Nie zdążyłem dokończyć, kiedy moją wypowiedź przerwał podekscytowany pisk. Podniosłem wzrok, mierząc nim stojącym naprzeciwko nas mężczyzn. Obaj ubrani byli w charakterystyczne szaty. Akatuski. Do tej pory miałem nadzieję, że unikniemy spotkania z nimi.
- Zobacz! To Hyūga! - zawołał zapewne niewiele starszy ode mnie złotowłosy chłopak. Zacisnąłem dłoń na przypiętej do paska tonfie.
- A drugi to pewnie Inuzuka - prychnęła stojąca obok dziwna, zgarbiona istota. - I co z tego? Nie ekscytuj się byle czym, Deidara. Skończmy tę robotę szybko.
Akira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz