czwartek, 5 września 2019

Od Kazuhiko cd. Akiry

Nim jeden ze zbyt ambitnych kandydatów na ANBU, zdążył skoczyć z mieczem na Akirę, zbiłem go z nóg mocnym kopnięciem. Nie mają ze mną szans. Z demonem zresztą również. Miałem nokautować kolejnego napastnika, gdy napotkałem wzrok pani Tsunade. Zatrzymałem się gwałtownie. Mój przeciwnik nie miał nawet szans dobiec, bo demon uderzył go ogromnym ogonem.
Spoglądając na Hokage, czekałem na jej decyzję. Mimo wszystko, to ona tutaj rządzi. Nawet jeśli jej rozkazy mogą mi się nie spodobać, muszę je zaakceptować.
Nim jednak Tsunade zdążyła jednak zareagować, wielki pies wydał z siebie przeraźliwy ryk. Dzięki Byakuganowi doskonale widziałem wypływającą z jego ciała czakrę. Tym razem zachowywała się bardziej nienaturalnie niż dotychczas. Wtedy, dosłownie w ułamku sekundy, na miejscu potwora pojawił się Akira. Nim zdążył rozbić się o ziemię, Akamaru zamortyzował upadek, łapiąc właściciela. Widząc opadające ciało, czuję jak serce zamiera mi ze strachu. Ruszyło ponownie, gdy widziałem chłopaka leżącego bezpiecznie obok swojego psa. Podbiegłem do niego, by sprawdzić czy wszystko w porządku. Akira był nieprzytomny, ale wydawało się, że nie jest poważnie ranny.
***
Po wszystkich wrażeniach dnia dzisiejszego wróciłem do domu. Chciałem iść do szpitala, zostać przy Akirze, ale Tsunade odprawiła mnie. Wprawdzie zastanawiałem się, co aktualnie dzieje się z moją mamą. Chyba nie powinienem zostawiać ją z tym obcym facetem. Tym bardziej, że mu nie ufam. 
- Jestem - zawołałem u progu. Usłyszałem głos mamy z kuchni. Mój humor całkowicie zepsuł się, gdy zobaczyłem mężczyznę. Ryou bardzo zadowolony, siedział na krześle i czytał gazetę. 
- Miło cię widzieć, Kazuhiko - przywitał się, odkładając czytadło. Przytaknąłem, by nie zabrzmieć wrednie. 
- Dlaczego nie wróciłeś wczoraj? - zapytała zmartwiona mama.
- Byłem z Akirą - wyjaśniłem. - Zdarzył się wypadek i musiałem być przy nim...
- Ale wszystko dobrze z twoim przyjacielem? - odezwał się Ryou.
- Nie wiem, pani Tsunade kazała mi wracać do domu, gdy zabierali Akirę do szpitala. Dopiero jutro mogę go odwiedzić. Teraz wybaczcie, chciałbym odpocząć. - Wyszedłem z kuchni.
Kiedy jednak wszedłem do pokoju, dostałem zawału. W pomieszczeniu panował chaos. Porozrzucane rzeczy, pootwierane szafki i wylane coś na podłogę. Po środku tego nieładu stał Yuu.
- Co ty tutaj robisz? - syknąłem w stronę chłopaka.
- Czy ty nie masz w pokoju żadnych shurikenów? - Dzieciak nie odpowiedział na moje pytanie, zabierając się za szperanie w kolejnej półce. Złapałem go za rękę i zmusiłem do wstania z podłogi.
- Po pierwsze, to mój pokój, nie masz tutaj wstępu. Po drugie, kto normalny zostawia broń w domu bez opieki? A po trzecie, nie używam często shurikenów, wolę senbon. Skoro to wiesz, to zapraszam do wyjścia.
- Co to za hałasy? - Do pokoju weszła moja mama. Za nią Ryou. Jeszcze jego tu brakowało.
- Musisz częściej tu sprzątać - stwierdził mężczyzna, całkowicie ignorując obecność swojego syna. Dla jego wiadomości - mój pokój do świątynia. Dbam o porządek, nie ma mowy o bałaganie. Westchnąłem słysząc obelgę.
- Yuu postanowił poszukać tu shurikenów - mruknąłem, podnosząc z ziemi kilka książek, które ponownie odłożyłem na półkę.
- Chciałem poćwiczyć... - powiedział tak słodkim głosem, że zrobiło mi się niedobrze.
- To wspaniały pomysł! - ucieszyła się moja mama. - Kazuhiko, może pokażesz Yuu jak to się robi?
Poczułem, jak spada na mnie wór cegieł. Nie ma takiej opcji. Widząc jednak podekscytowanie mojej rodzicielki, zgodziłem się.
To była najgorsza lekcja mojego życia. Yuu to bezczelny dzieciak i mam wrażenie, że nigdy go nie polubię. Całkowicie mnie zdenerwował, gdy wycelował w Hane, bo niby go "sprowokował". Wtedy też nasza współpraca dobiegła końca.
Wróciłem do pokoju, gdzie ogarnąłem mniej więcej ten bałagan. Wziąłem też kąpiel i założyłem czyste ubrania. Te pożyczone od Akiry postanowiłem uprać i oddać mu przy najbliższej okazji. Zresztą, było już dosyć ciemno. Z samego rana odwiedzę chłopaka. Mam nadzieję, że Tsunade nie będzie miała nic przeciwko.
Rankiem znalazłem się w szpitalu. Spotkałem Shizune, która nie miała nic przeciwko przeciw odwiedzinom. Chociaż Akira dalej nie odzyskał przytomności.
Wszedłem do cichej sali. Z tego co się dowiedziałem, to mama Akiry wyszła niedługo przed moim przyjściem. Akamaru siedział przy łóżku, opierając swoją głowę o materac. Wchodząc, pogłaskałem go po głowie. Nie zareagował. Odłożyłem na szafkę obok łóżka Akiry jabłka. Kupiłem je w drodze tutaj, licząc, że chłopak już się obudził.
- Akamaru, chcesz iść na spacer? - zwróciłem się do psa, który jednak nie zareagował. - Pewnie siedzisz tutaj długo. Akira nie będzie szczęśliwy jeśli dowie się, że cię zaniedbałem.
Futrzak zastrzygł uszami i spojrzał na mnie.
- Zaraz wrócimy, będziesz przy nim, jak się obudzi.
Tak więc z Hane na ramieniu i Akamaru przy nodze wyszedłem na dwór. Musiał to być dziwny widok - ja, kociarz, miłośnik wszystkiego co miauczy, idę z psem na spacer. Było mi żal Akamaru. Musiał cierpieć, widząc swojego właściciela przykutego do łóżka.
Wróciliśmy niedługo później. Akira dalej spał. Postanowiłem poczekać przy jego łóżku. Później dołączyła do mnie jego mama. Co jakiś czas wpadał też Guy czy Tsunade. Zostałem zwolniony z wykonywania misji. Hokage uznała, że lepiej jak mam oko na przyjaciela. Nie przeszkadzało mi to w żadnym wypadku.
Kiedy w końcu zostałem sam na sam z chłopakiem (nie licząc oczywiście zwierzaków), zacząłem do niego mówić. Był to monolog bez większego sensu, chciałem jedynie, żeby chłopak nie czuł się samotny. Słyszałem, że osoby, które nie odzyskują długo przytomności, mogą słyszeć głosy z zewnątrz.
- Mam nadzieję, że niedługo do nas wrócisz - odparłem w końcu. - Musimy się starać, bo zaraz wszyscy zostaną Chūninami, a my będziemy w tyle...
<Akira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Template by