Przeturlałem się po ziemi, całkowicie zabrudzając białe szaty. Ledwo uniknąłem ciosu. Szybko przeczesałem zmierzwione włosy i kontynuowałem natarcie. Guy towarzyszył mi, zwinnymi cisami zmuszając przeciwnika do wycofywania się.
- Kazuhiko, pomóż Akirze! - Słysząc polecenie, pobiegłem we wskazanym kierunku. Z zaskoczenia zaatakowałem członka Akatsuki. Blondyn odskoczył do tyłu, choć udało mi się zranić w policzek kunaiem. Widząc mnie, splunął na ziemię.
Pomogłem wstać powalonemu na ulicę Akirze. Mój towarzysz wpatrywał się morderczym wzrokiem we wroga. To nie zapowiadało nic dobrego. Na wspomnienie tego, jak niedawno wpadł w furię, poczułem dreszcze. Nie mogłem pozwolić, żeby to się powtórzyło. Widząc jednak, jak Akira wysuwa znajome mi kły i pazury, zdałem sobie sprawę, iż jest już za późno. Chłopak sekundę później skoczył w stronę przeciwnika. Syknąłem zdenerwowany. Ruszyłem za nim.Akira natychmiastowo zbił z nóg wroga. Członek Akatuski ledwo zrobił unik przed ostatnim atakiem. Postanowiłem asystować nacierającemu geninowi. Kolejny raz postanowiłem położyć nadzieję w swoim żywiole. Sprawnie odcinałem drogę przeciwnikowi, umożliwiając Akirze atak. Sam również starałem się podcinać wrogowi nogi. Ten jednak nie poddawał się łatwo. Różnica naszych umiejętności była ogromna. Chociaż teraz rolę się odwróciły - Akira, wyraźnie nakręcony na walkę zmuszał przeciwnika do ciągłego odwrotu. Postanowiłem wykorzystać więc okazję.
Członek Akatuski stawiał wszystko na swoją umiejętność eksplozji. Zapas mojej chakry powoli się kończył. Miałem jednak plan. Ryzykowny, ale jedyny, jaki pozostał mi w tym momencie.
- Akira - zawołałem towarzysza. Ten dołączył do mnie. Wyglądał na wyczerpanego, ale niezwykle zdeterminowanego. - Posłuchaj. Spróbujmy go na chwilę unieruchomić.
Chłopak kiwnął głową i skoczył w stronę przeciwnika. Szybkie uderzenie, unik i kolejny atak. Zobaczyłem swoją szansę, w momencie potknięcia się wroga. Wyminąłem Akirę i uderzyłem pięścią o ziemię. Kamienna klatka wzbiła się w górę, zamykając w środku członka Akatuski. Grube ściany otoczyły wroga. Przywarłem rękoma do kamienia. Czułem ciągłe eksplozje. Musiałem więc co chwilę dobudowywać więzienie. Kreowanie nowych warstw wymagało nakładu energii i chakry.
- Pomóż Guy'owi - poleciłem Akirze. - Ja go zatrzymam.
Chłopak spojrzał na mnie niepewnie. W jego wzroku dostrzegłem zaskoczenie.
- Nie mogę cię tutaj zostawić...
Zmusiłem się do uśmiechu. Nie mogłem pozwolić, aby mojemu towarzyszowi cokolwiek się stało. Wytrzymam. Dla niego.
- Zaraz przybędzie pomoc, a doskonale wiesz, że nasz nauczyciel to idiota. Ktoś musi mu pomóc - nalegałem. W tym samym czasie musiałem kolejny raz odbudować ochronę. - Wszystko w porządku.
Akita nie wydawał się być przekonany. Kiwnął jednak głową i już się wycofywał, kiedy klatka nie wytrzymała. Blondyn uwolnił się, obrzucając mnie wściekłym spojrzeniem.
- Ty mały...!
Wybuch spowodował upadek. Ledwo podniosłem się z ziemi. Byłem wyczerpany. Nie dam rady kolejny raz utworzyć podobnej klatki. Moja moc jest na wyczerpaniu. Otarłem kapiącą z kącika moich ust krew. Cholera, cholera, cholera.
Czułem, jak opadam z sił. Akatuski to zbyt silny przeciwnik. Ten jeden raz potrafiłem pogodzić się z porażką. Czy ten dzień mógłby być gorszy?
Akira?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz