Strony

niedziela, 8 marca 2020

Od Maemi Do Kakashi'ego

Siedziałam w łóżku, trzymając w dłoni ramkę ze wspólnym zdjęciem z moim zmarłym narzeczonym. Pomimo tego, że to był już trzeci miesiąc bez mojego ukochanego wśród żywych… Powoli się godziłam z moim losem, jednak po ośmiu latach szczęśliwego związku, trudno było się przyzwyczaić do chłodnego miejsca w dwuosobowym łóżku. Patrząc na fotografię, nieświadomie położyłam dłoń na miejscu, w którym jakiś czas temu leżał Hitoshi. Zupełnie tak, jakby chciała się zaraz położyć głowę na jego klatce piersiowej i wtulić się w jego ciepłe ciało. Teraz brakowało mi tego. Brakowało mi tego ciepła drugiej osoby, przy której mi się tak dobrze zasypiało. Na całe szczęście miałam dwa kochane szczeniaki, które wypełniły pustkę w moim sercu. Chociaż z czasem zaczęłam się zastanawiać, czy one kiedyś one by mogły być moimi towarzyszami podczas misji. Nigdy nie miałam zwierzęcych partnerów, a często widziałam współpracę między różnymi shinobi, a ich partnerami. Byli czasami bardziej zgrani niż kilkuletnie drużyny. Trochę im zazdrościłam im takich silnych więzi… Hektor i Rose zaskomlały cicho, widząc mnie w przygnębionym nastroju. Podbiegły do łóżka, próbując na nie wskoczyć. Były jednak za małe i nie udawało im się to najlepiej. Podniosłam oba maluchy i mocno się do nich przytuliłam, odkładając na bok ramkę ze zdjęciem. Wiedziałam, że musiałam iść do przodu, a nie tkwić w jednym miejscu. Gdyby Hitoshi mógł mi przekazać ostatnie słowa, pewnie by mi powiedział, abym nie wpadła w stagnację, tylko poszła do przodu, czerpiąc z życia całymi garściami. Na pewno nie chciałby mnie widzieć skuloną w łóżku i ocierającą łzy z policzków. Pocałowałam szczeniaki w czoło, po czym położyłam je na podłodze. Sama leniwie wstałam, przyglądając się w lustrze. Starałam się utrzymywać zadbany wygląd, aby nikt nie podejrzewał, że jest coś ze mną nie tak. Poszłam do łazienki na poranną toaletę. Związałam włosy w wysokiego kucyka. Na śniadanie zrobiłam sobie bułeczki na parze. Nie byłam głodna. A przynajmniej nie odczuwałam potrzeby spożywania regularnych posiłków, jednak chcąc utrzymać zdrowy organizm musiałam tego dokonywać. Przed spożyciem swojego prostego śniadania, nakarmiłam najpierw swoje przeurocze szczeniaki. Po posiłku zabrałam je na spacer do domu rodziców, a dokładniej do siostry. Kobieta widząc mnie, mocno się przytuliła, oczywiście przed tym rzucając się na mnie. Ojciec tradycyjnie nie chciał ze mną rozmawiać, zaś matka starała się utrzymać nasze konwersacje w jak najbardziej minimalistycznym wydźwięku. Można powiedzieć, że nasze rozmowy były bardzo dobrym przykładem small talku, który do niczego produktywnego nie prowadził. Po prostu te pozbawione sensu zdania miały przerwać jakąkolwiek niezręczną ciszę, która mogła zwiastować jakąś kłótnię. Miyoko widząc nasze sztywne konwersacje, zaproponowała nam spacer i spędzenie czasu w moim domu. Zgodziłam się bardzo chętnie. Pochodziłyśmy ze szczeniakami po dzielnicy klanu Hyuga, a później skierowałyśmy się do mojego domu. Moja kochana siostra bliźniaczka pomogła mi posprzątać dom. Swobodnie rozmawiałyśmy o naszych misjach, które odbyły się stosunkowo niedawno.
- Może chcesz się przejść na miasto wieczorem? - zaproponowała siostra.
- Chcesz we mnie obudzić alkoholiczkę? - zachichotałam się cicho pod nosem, popijając gorącą herbatę.
- A kto tu powiedział o piciu? - Miyoko spojrzała się na mnie, unosząc delikatnie brwi.
- Przecież znam cię nie od wczoraj i wiem, że wychodzenie na miasto z tobą kończy się piciem. - pokręciłam głową, patrząc na kobietę.
- No dobrze, dobrze. Po prostu musisz się trochę rozluźnić. Potrzebujesz trochę zabawy, a procenty ci przy tym pomogą - odpowiedziała ciemnowłosa. Trudno było mi się z nią nie zgodzić. Miała rację, potrzebowałam czegoś, co by nieco mnie rozluźniło. Może przy okazji poznam kogoś ciekawego. Przystałam na jej propozycję. Przez południe trenowałyśmy razem w pobliskim lesie. Oczywiście, siostra była ode mnie silniejsza, ale za to byłam od niej szybsza. Szkoda, że rzadko kiedy mamy wspólne misje. Mogłbyśmy być wspaniałym duetem. Tuż przed zachodem słońca wróciłyśmy do mnie do domu. Przebrałyśmy w nieco schludniejsze ubrania, nadające się do wyjść na miasto. Przecież bym nie pojawiła się w takim barze w dresach… Szłyśmy obok siebie za ręce. O tej godzinie nie było jeszcze wiele osób, jednak powoli zbierali się ludzie. Był to w dodatku piątek. W pierwszym barze posiedziałyśmy przez chwilę, później poszłyśmy do ichiraku ramen, ponieważ nie wypadało kontynuować dalszego wieczoru z pustym żołądkiem. W kolejnym barze rozpoznałam znajome twarze, a może dokładniej plecy. Był to Kakashi wraz z jego przyjaciółmi, Guyem, Asumą i Kurenai. Osobiście nie przepadałam z Guyem, jednak szanowałem go. Siostra widząc, jak przyglądałam się tej czwórce, próbowała mnie zachęcić do podejścia do nich. Jednak nie chciałam im psuć zabawy, wtrącaniem się w ich ekipę. Niestety, Miyoko miała gdzieś te wszelkie zasady.
- Pamiętasz, że Kakashi ma psy jako partnerów i chowańców, prawda? - powiedziała, chwytając mnie za nadgarstek.
- No i co z tego? - uniosłem pytająco jedną brew, próbując dopić swojego drinka.
- No i idź się jego zapytać. Na pewno ci pomoże! - odpowiedziała radośnie, ciągnąć mnie za sobą. Nawet nie próbowałam stawiać oporu, ponieważ moja wstawiona siostra bywała nieznośna.
- Hej Kakashi! - krzyknęła entuzjastycznie. Miałam wrażenie, że trochę zaskoczyła ekipę swoją obecnością. - Moja siostra ma do ciebie pytanie! - dodała, uśmiechając się do mnie. Spojrzałam się na nią błagająco. Białowłosy potrzebował chyba parę chwil, aby przypomnieć nasze imiona oraz skąd nas znał. Jeśli chodziło o mnie, to nie było aż tak trudne, przez ostatnie trzy miesiące wiele osób, których znałam z widzenia mnie rozpoznawały... Właśnie przez śmierć mojego narzeczonego.
- Cześć Miyoko i Maemi - przywitał się mężczyzna. Wtedy zrodziło się w mojej głowie pytanie… Jakim cudem on pił alkohol, mając na sobie maskę? Jednak to nie miało być moim pytaniem.
- Długo się nie widzieliśmy, Kakashi - powiedziałam spokojnym głosem, delikatnie opierając się o ladę.
- Prawie bym zapomniał - przerwał mi nagle. - Przykro mi z powodu twojego narzeczonego - dodał, posyłając delikatny uśmiech w moją stronę, który mogłam ledwo dojrzeć przez maskę.
- Niestety, takie życie shinobi - odpowiedziałam, delikatnie wzdychając. - Ale nie o tym. Z tego co wiem, to twoim partnerem jest pies. I chciałam się zapytać, czy byłbyś w stanie mi pomóc, albo dać parę wskazówek w kwestii partnera psa? - zapytałam się pewnie, ignorując już fakt, że to właśnie siostra mnie zmusiła do rozmowy z Kakashim. Doskonale wiedziała, że kiedyś byłam w nim zauroczona po uszy, jak wiele innych dziewczyn. Zaś ona lubowała w pewnym nastolatku z klanu Uchiha. Miałam tylko nadzieję, że nie wpadła na jakieś inne głupie pomysły, a moja rozmowa z Kakashim będzie się jakoś kleiła, ponieważ trochę brakowało mi rozmów z ludźmi spoza mojej rodziny.

Kakashi, pomożesz jej? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz