Zirytowany wpatrywałem się w dzieciaka. Miałem dosyć aktualnej sytuacji w moim domu. Ruchem ręki przywołałem do siebie Akirę. Ten jednak odparł jedynie:
- Denerwują mnie te istotki.
Nie tylko ciebie. Przebiegło mi przez myśli. Westchnąłem głośno. Nie miałem jednak wyboru, musiałem pomóc temu dzieciakowi.
- Nie jest tak źle, zaraz sobie pójdą. - A taką właściwie mam nadzieję.
- Niech się stąd wynoszą. Moja cierpliwość do tych małych kreatur nie jest zbyt wysoka. - Słysząc padającą z jego ust wypowiedź, zdałem sobie sprawę, że nie rozmawiam z Akirą. Odwróciłem się szybko, pociągając towarzysza za sobą. Musiałem szybko odciągnąć go od ludzi. Tym bardziej dzieci.
Odciągnąłem go na bezpieczną odległość, wysłuchując kłótni Akiry z mieszkającym w nim demonem. Mimowolnie dotarła to mnie informacja, iż mój towarzysz nie chce mi o czymś powiedzieć. Odwróciłem się w jego stronę, patrząc pytająco. Jasnowłosy dalej walczył z monstrum. Musiałem szybko zareagować, a pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, była terapia szokowa. Wbiłem kunai w jego nogę. Oczywiście nie zrobiłem tego głęboko. Nie chciałem go skrzywdzić. Akira odzyskał przytomność, a jego oczy, wcześniej zwężone jak u kota, powróciły do normy. Akamaru podbiegł do właściciela, liżąc go po twarzy.
Wyjaśniłem chłopakowi zależność źrenic w stosunku do poczytalności. Cała ta sytuacja była dziwna. Akira obiecywał, że demon nie stanowi zagrożenia. Dzisiaj przekonałem się, że to nie do końca prawda. Wolałem jednak zachować zdarzenie w tajemnicy przed Tsunade i mistrzem. Inaczej mogło się to skończyć mniej przyjemnie.
Spojrzałem na towarzysza. Wyglądał na zmieszanego i trochę przestraszonego. Westchnąłem cicho. Muszę jakoś odciągnąć jego myśli od tego, co się stało. Przypomniałem sobie o wspomnianej przed demona tajemnicy.
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale... Wiesz o co mu chodziło? - zapytałem, siadając pod drzewem. - Sądził, że nie chcesz bym się o czymś dowiedział.
Mówiąc to, zobaczyłem jak blada twarz Akiry momentalnie nabrała rumieńców. Spojrzałem na niego zaskoczony. Czy jest chory? Kucnął między moimi nogami, przez co instynktownie cofnąłem się delikatnie do tyłu. Czy to znowu demon? Zaczerwieniony chłopak złapał moją dłoń i przybliżył do swojego serca. Poczułem szybkie i rytmiczne bicie. Podniosłem wzrok, by ujrzeć delikatny uśmiech spowijający jego twarz.
- A-akira - zacząłem, próbując znaleźć odpowiednie słowa, jednak w tamtym momencie, chłopak osunął się na moje nogi. Tracąc przytomność. Zrozumiałem, jak utarczka z monstrum musiała być dla niego męcząca. Westchnąłem głośno i podniosłem leżącego chłopaka. Początkowo rozważałem zaniesienie go do szpitala. Później odrzuciłem tę opcję. Stan Akiry nie wyglądał niepokojąco. Postanowiłem odnieść go do jego domu. Odpoczynek mu się przyda.
Stanąłem przed domostwem towarzysza z drużyny. Sam chłopak opierał się o mnie bezwładnie. Był wyższy niemal o głowę, przez co miałem utrudnione utrzymanie go. Dodatkowo biega jacy wokoło nas pies nie ułatwiał sprawy.
Mimo tego, że pukałem wiele razy do drzwi, nikt nie odpowiadał. Na szczęście były one otwarte. Włamałem się do środka. Wiedziałem jednak, że Akira nie miałby nic przeciwko. Dokładnie pamiętając, jak dojść do pokoju chłopaka, zaniosłem go do łóżka. Tam kładąc dłoń na jego czole, sprawdziłem, czy ma temperaturę. Będąc na boisku treningowym zauważyłem, że jest rozpalony. Teraz wydawało się, że jego stan się poprawił. Usiadłem niedaleko leżącego Akiry, czekając, aż się obudzi. Wolałem mieć na niego oko do czasu, gdy wróci się jego mama.
Zostając sam ze swoimi myślami, próbowałem domyślić się, o co chodziło chłopakowi. Jego zachowanie było dosyć dziwne. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Odtwarzał w pamięci całe zdarzenie. Co jeśli Akira...?
Spojrzałem na niego zaskoczony, czując, jak na mojej twarzy pojawiają się podobne rumieńce. Nie. Niemożliwe. To tylko działanie demona. Przetarłem twarz rękawem, starając się ukryć ukazane przed chwilą uczucia. Wtedy poczułem ruch. To Akira właśnie się obudził.
Jasnowłosy rozejrzał się powoli po pomieszczeni, pewnie próbując zrozumieć, jak się tu znalazł. Kiedy nasze spotkały się, chłopak wyglądał na lekko przestraszonego, a nawet zażenowanego. Wbił wzrok w koc, którym go przykryłem.
- Jak się czujesz? - zapytałem, przysiadając się bliżej, uważając, by nie spocząć na ogonie Akamaru. - W parku wyglądałeś, jakbyś miał zaraz zejść. Może chcesz się wybrać do Tsunade?
- Denerwują mnie te istotki.
Nie tylko ciebie. Przebiegło mi przez myśli. Westchnąłem głośno. Nie miałem jednak wyboru, musiałem pomóc temu dzieciakowi.
- Nie jest tak źle, zaraz sobie pójdą. - A taką właściwie mam nadzieję.
- Niech się stąd wynoszą. Moja cierpliwość do tych małych kreatur nie jest zbyt wysoka. - Słysząc padającą z jego ust wypowiedź, zdałem sobie sprawę, że nie rozmawiam z Akirą. Odwróciłem się szybko, pociągając towarzysza za sobą. Musiałem szybko odciągnąć go od ludzi. Tym bardziej dzieci.
Odciągnąłem go na bezpieczną odległość, wysłuchując kłótni Akiry z mieszkającym w nim demonem. Mimowolnie dotarła to mnie informacja, iż mój towarzysz nie chce mi o czymś powiedzieć. Odwróciłem się w jego stronę, patrząc pytająco. Jasnowłosy dalej walczył z monstrum. Musiałem szybko zareagować, a pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, była terapia szokowa. Wbiłem kunai w jego nogę. Oczywiście nie zrobiłem tego głęboko. Nie chciałem go skrzywdzić. Akira odzyskał przytomność, a jego oczy, wcześniej zwężone jak u kota, powróciły do normy. Akamaru podbiegł do właściciela, liżąc go po twarzy.
Wyjaśniłem chłopakowi zależność źrenic w stosunku do poczytalności. Cała ta sytuacja była dziwna. Akira obiecywał, że demon nie stanowi zagrożenia. Dzisiaj przekonałem się, że to nie do końca prawda. Wolałem jednak zachować zdarzenie w tajemnicy przed Tsunade i mistrzem. Inaczej mogło się to skończyć mniej przyjemnie.
Spojrzałem na towarzysza. Wyglądał na zmieszanego i trochę przestraszonego. Westchnąłem cicho. Muszę jakoś odciągnąć jego myśli od tego, co się stało. Przypomniałem sobie o wspomnianej przed demona tajemnicy.
- Wiem, że nie powinienem o to pytać, ale... Wiesz o co mu chodziło? - zapytałem, siadając pod drzewem. - Sądził, że nie chcesz bym się o czymś dowiedział.
Mówiąc to, zobaczyłem jak blada twarz Akiry momentalnie nabrała rumieńców. Spojrzałem na niego zaskoczony. Czy jest chory? Kucnął między moimi nogami, przez co instynktownie cofnąłem się delikatnie do tyłu. Czy to znowu demon? Zaczerwieniony chłopak złapał moją dłoń i przybliżył do swojego serca. Poczułem szybkie i rytmiczne bicie. Podniosłem wzrok, by ujrzeć delikatny uśmiech spowijający jego twarz.
- A-akira - zacząłem, próbując znaleźć odpowiednie słowa, jednak w tamtym momencie, chłopak osunął się na moje nogi. Tracąc przytomność. Zrozumiałem, jak utarczka z monstrum musiała być dla niego męcząca. Westchnąłem głośno i podniosłem leżącego chłopaka. Początkowo rozważałem zaniesienie go do szpitala. Później odrzuciłem tę opcję. Stan Akiry nie wyglądał niepokojąco. Postanowiłem odnieść go do jego domu. Odpoczynek mu się przyda.
Stanąłem przed domostwem towarzysza z drużyny. Sam chłopak opierał się o mnie bezwładnie. Był wyższy niemal o głowę, przez co miałem utrudnione utrzymanie go. Dodatkowo biega jacy wokoło nas pies nie ułatwiał sprawy.
Mimo tego, że pukałem wiele razy do drzwi, nikt nie odpowiadał. Na szczęście były one otwarte. Włamałem się do środka. Wiedziałem jednak, że Akira nie miałby nic przeciwko. Dokładnie pamiętając, jak dojść do pokoju chłopaka, zaniosłem go do łóżka. Tam kładąc dłoń na jego czole, sprawdziłem, czy ma temperaturę. Będąc na boisku treningowym zauważyłem, że jest rozpalony. Teraz wydawało się, że jego stan się poprawił. Usiadłem niedaleko leżącego Akiry, czekając, aż się obudzi. Wolałem mieć na niego oko do czasu, gdy wróci się jego mama.
Zostając sam ze swoimi myślami, próbowałem domyślić się, o co chodziło chłopakowi. Jego zachowanie było dosyć dziwne. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim. Odtwarzał w pamięci całe zdarzenie. Co jeśli Akira...?
Spojrzałem na niego zaskoczony, czując, jak na mojej twarzy pojawiają się podobne rumieńce. Nie. Niemożliwe. To tylko działanie demona. Przetarłem twarz rękawem, starając się ukryć ukazane przed chwilą uczucia. Wtedy poczułem ruch. To Akira właśnie się obudził.
Jasnowłosy rozejrzał się powoli po pomieszczeni, pewnie próbując zrozumieć, jak się tu znalazł. Kiedy nasze spotkały się, chłopak wyglądał na lekko przestraszonego, a nawet zażenowanego. Wbił wzrok w koc, którym go przykryłem.
- Jak się czujesz? - zapytałem, przysiadając się bliżej, uważając, by nie spocząć na ogonie Akamaru. - W parku wyglądałeś, jakbyś miał zaraz zejść. Może chcesz się wybrać do Tsunade?
[Akiraa? :3]