Strony

poniedziałek, 16 marca 2020

Od Saeko do Sory

Mój dzień się właśnie skończył, i z prostych powodów miałam spać w namiocie wraz ze swoją mistrzynią. Weszłam do środka ciężko wzdychając. Wzdrygnęłam się słysząc zatroskany głos Kurenai. Nie spodziewałam się jej tak szybko i sądziłam, że pójdę spać od razu. W głębi siebie czułam, że kobieta będzie chciała ze mną porozmawiać na temat moich odczuć odnośnie grupy, wyjaśnić co nieco.  
-Wszystko w porządku, Saeko? - przesunęła się robiąc tym samym miejsce dla mnie. Usiadłam obok niej wbijając wzrok w czubek swoich butów. Kiwnęłam głową uporczywie się nad czymś zastanawiając.  
-Coś cię trapi, prawda? Jestem twoją przełożoną i chciałabym wiedzieć co się dzieje- uśmiechnęła się ciepło kładąc dłoń na moim ramieniu. Najpierw spojrzałam na jej dłoń i idąc wzdłuż jej ramienia dotarła do jej twarzy. Przekrzywiłam głowę.  
-Nie jestem do końca pewna ale czy nasze umiejętności nie są zbyt podobne? W sensie… tego jeszcze nie widać ale odnoszę wrażenie, że będzie ciężko nam ze sobą pracować a ja nie lubię pracy w grupach, gdzie nie ma przydzielonych konkretnych ról- zaczęłam na początku nieśmiało ale z każdym wypowiedzianym słowem stawałam się odważniejsza. Musiałam wyłożyć kawę na ławę, by była świadoma moich predyspozycji. Nie chcę żadnych niedomówień.  
-Moim zdaniem niepotrzebnie się martwisz. Tworzycie idealny zespół i sama się o tym wkrótce przekonasz. Podobno potrafisz dobrze myśleć, dlatego wierzę, że to zobaczysz - uśmiechnęła się jeszcze szerzej zamykając przy tym oczy. 
Nie uważałam się za osobę, która by martwiła się o swoją drużynę. Może jednak coś w tym było? Nieustanna zmiana już mnie nużyła i chciałam wreszcie osiągnąć rangę wyżej, wspinać się po szczebelkach hierarchii. Kiwnęłam głową na znak, iż zrozumiałam jej przekaz. Mój kącik ust ani na moment nie drgnął. Odwróciłam wzrok uparcie wpatrując się w wyjście naszego namiotu.  
-Co myślisz o całej sytuacji? Biedni mieszkańcy - westchnęła Kurenai jakby czytając w moich myślach. 
Na swoją twarz przybrałam zacięty wyraz twarzy, nieprzyjemna aura była wyczuwalna przez mistrzynię. Była zaskoczona nagłą zmianą, ale wiedziała, że miała dobry wydźwięk. Coś mnie zdenerwowało, irytowało w tym wszystkim.  
-Jest beznadziejna. Cały czas o tym myślę i coś nie daje mi spokoju -odparłam dotykając dłonią podbródka. -Muszę się z tym przespać- mruknęłam kładąc się z zamiarem pójścia spać. -Dobranoc, Mistrzyni 
-Śpij dobrze, Saeko -odparł cicho wzdychając.  
~~~~ 
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie. Chwilę później do moich uszu dobiegły jakieś krzyki i zawodzenia. Spojrzałyśmy na siebie z Kurenai porozumiewawczo, by zaraz potem w pośpiechu wyjść ze swojego namiotu. Skierowałyśmy się w stronę głosów w głąb Wioski. Z daleka widziałam już obalone rusztowania co tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Nic tutaj nie pasowało. Gdy tylko stanęłyśmy w miejscu od razu zaczęłam rozglądać się dookoła wychwytując swoim spojrzeniem wszystko, co może mi się przydać. Ta misja miała skończyć się bezproblemowo, tymczasem zachodzą tutaj pewne komplikacje.  
- Nie przypominam sobie, żeby w nocy była burza -zwrócił uwagę Sora, na co ja pokiwałam głową.  
- Uprzednio też nie mogła to być burza -odezwałam się wreszcie chłodno kalkulując w myślach, co właściwie chcę przekazać. Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco. -Spójrzcie na poziom zniszczenia. Burza w normalnych warunkach nie przeszłaby tylko przez jedną Wioskę. Jest to wręcz niemożliwe -podparła się pod boki z widoczną konsternacją. -Ktoś próbuje im zaszkodzić ale pytanie, po co? -przekrzywiła głowę wprawdzie zadając to pytanie bardziej sobie niż pozostałym członkom drużyny.  
-Jestem pod wrażeniem, że potrafisz powiedzieć coś więcej! -wykrzyknął Taogetsu, trochę psując poważny nastrój sytuacji. Westchnęłam krótko rzucając w jego stronę karcące spojrzenie.  
-Mistrzyni Kurenai, chciałabym bliżej przyjrzeć się zniszczeniom -zwróciła się do czarnowłosej. -Może znajdzie się coś na co warto zwrócić uwagę -wzruszyłam ramionami. 
-W porządku, Sora i Saeko, zajmijcie się tym -kiwnęła z powagą głową, na całe szczęście zgadzając się na mój pomysł.  

Sora? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz